Jest kolejna niespodzianka na mistrzostwach świata

PAP/EPA / Friedemann Vogel / Na zdjęciu: Andreas Skov Olsen
PAP/EPA / Friedemann Vogel / Na zdjęciu: Andreas Skov Olsen

Na razie mistrzostwa świata w Katarze stoją pod znakiem niespodzianek. Faworyzowani Duńczycy nie poradzili sobie z Tunezją i zaczynają turniej od nieoczekiwanego remisu. To pierwszy mecz bez goli na mundialu.

Obecna reprezentacja Danii uważana jest przez tamtejszych kibiców i ekspertów jako jedna z najlepszych od kilkudziesięciu lat, więc nic dziwnego, że w spotkaniu z Tunezją była faworytem. Ale - jak pokazał choćby mecz Argentyny z Arabią Saudyjską - papier może przyjąć wszystko, a później weryfikacja jest na boisku.

A tam działy się rzeczy niespodziewane. Tunezja od samego początku narzuciła nieprawdopodobne tempo i na początku była stroną przeważającą. Nie pozwalała rywalom złapać oddechu. Duńczycy mieli więcej stałych fragmentów, były jakieś strzały z dystansu, jednak brakowało konkretów. Tunezja była dobrze zorganizowana i potrafiła wyprowadzać kontry przy żywiołowym dopingu swoich kibiców, którzy opanowali trybuny. Po jednej z nich Issam Jebali strzelił nawet gola, ale w momencie podania był na wyraźnym spalonym. W końcówce pierwszej połowy ten sam piłkarz znalazł się w sytuacji sam na sam z Kasperem Schmeichel, lecz górą okazał się duński bramkarz.

To był symboliczny mecz przede wszystkim dla Christiana Eriksena, dla którego fatalnie zakończyły się ostatnie mistrzostwa Europy, gdy doznał zawału serca. Balansował na granicy życia i śmierci. I wygrał tę walkę. Wrócił nie tylko do normalnego funkcjonowania, ale i do piłki.

ZOBACZ WIDEO: Zaskakujące porównanie. "Czy my nie przesadzamy"?

Półfinaliści wspomnianego Euro bardzo długo nie mogli złapać odpowiedniego rytmu, wejść na właściwe obroty. Brakowało magicznego dotknięcia piłki przez liderów, w tym właśnie Eriksena. W końcu jednak nadeszła szansa 30-latka. Miał trochę miejsca przed polem karnym, uderzył lewą nogą, ale doskonale w bramce zachował się Aymen Dahmen.

Duńczycy mieli spore problemy z wykreowaniem dogodnej sytuacji. Tunezja była dobrze ustawiona w tyłach i popełniała mało błędów. Parę razy udało się jej wyjść z kontrą, natomiast zapamiętamy jedynie spektakularnie zmarnowaną okazję przez Jebaliego, gdy dostał świetne podanie z własnej połowy, ruszył na bramkę, lecz przy każdym kolejnym kontakcie z piłką był w coraz gorszym położeniu i ostatecznie nawet nie oddał strzału.

Bramki mogły paść, a nawet powinny. Ta sytuacja to jedno, natomiast bardzo blisko objęcia prowadzenia była Dania na dwadzieścia minut przed końcem. Po rzucie rożnym z pół metra główkował świeżo wprowadzony na boisko Andreas Cornelius, ale ku zdziwieniu wszystkich trafił w słupek. Jeśli nie wykorzystujesz takich szans, to nie możesz myśleć o zwycięstwie, w związku z czym oba zespoły zyskały tylko po punkcie. I - sądząc po reakcji tunezyjskich kibiców po końcowym gwizdku - raczej oni są bardziej zadowoleni.

Dania - Tunezja 0:0

Składy:

Dania: Kasper Schmeichel - Joachim Andersen, Simon Kjaer (65' Mathias Jensen), Andreas Christensen - Rasmus Kristensen, Pierre-Emile Hoejbjerg, Thomas Delaney (45+1' Mikkel Damsgaard), Christian Eriksen, Joakim Maehle - Andreas Skov Olsen (65' Andreas Cornelius), Kasper Dolberg (65' Jesper Lindstroem).

Tunezja: Aymen Dahmen - Montassar Talbi, Dylan Bronn, Yassine Meriah - Mohamed Drager (88' Wajdi Kechrida), Aissa Laidouni (88' Ferjani Sassi), Ellyes Skhiri (80' Hannibal Mejbri), Anis Ben Slimane (67' Naim Sliti), Youssef Msakni, Ali El Abdi - Issam Jebali (80' Taha Khenissi).

Żółte kartki: Kristensen, Jensen (Dania) oraz Khenissi (Tunezja).

Sędzia: Cesar Arturo Ramos Palazuelos (Włochy).

CZYTAJ TAKŻE:
Sensacja! Tak Arabia Saudyjska zszokowała świat
Koszmarne obrazki na MŚ w Katarze. Piłkarz stracił przytomność

Źródło artykułu: