Rusłan Malinowski, piłkarz Atalanty Bergamo i reprezentacji Ukrainy, wielokrotnie dziękował w mediach społecznościowych Polakom za wsparcie, również piłkarskie, po rosyjskiej agresji.
Porażka z Walią sprawiła, że Ukraińcy stracili szansę na mundial, ale Malinowski znalazł inny zespół, któremu będzie kibicował. Z oczywistych względów to będą Polacy.
W specjalnym wywiadzie dla WP SportoweFakty słynący z pięknych goli Malinowski opowiedział, jak bardzo jest wdzięczny Polakom za pomoc, mówił o rodzinie, która została w Żytomierzu, o tym jak trudno było mu wyjść na boisko 24 lutego i który z polskich piłkarzy robi na nim wielkie wrażenie.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Komu będzie pan kibicował w sytuacji, gdy Ukrainy zabraknie w Katarze?
Rusłan Malinowski, reprezentant Ukrainy, piłkarz Atalanty Bergamo: Z reguły interesuje mnie tylko reprezentacja Ukrainy, nie jestem kibicem innych zespołów, ale w tym przypadku mamy do czynienia z wyjątkiem. Z oczywistych powodów będę w Katarze kibicował reprezentacji Polski. Mam nadzieję, że wrócicie stamtąd jak najpóźniej.
ZOBACZ WIDEO: Obalają mity na temat reprezentacji. "W takim wypadku się nie przygotujesz"
Faktem jest, że Polska, również na poziomie sportu, mocno pomagała Ukrainie. Jak to wyglądało z pańskiej perspektywy?
Możemy wam być tylko wdzięczni. W Polsce schronienie znalazło nie tylko mnóstwo naszych obywateli, ale również daliście dom naszej reprezentacji i naszym drużynom w europejskich pucharach. Grałem w Polsce już wcześniej w pucharach i zawsze była super atmosfera. A potem nasze kluby i nasza kadra też mogły się poczuć jak u siebie. W tych niezwykle ciężkich chwilach dla nas takie gesty są bezcenne.
Jeśli chodzi o piłkę, to jednym z pierwszych gestów była odmowa Polski gry przeciw Rosji, potem Robert Lewandowski zagrał z opaską Ukrainy w meczu Bayernu i w barażu o mistrzostwa świata? Jak pan to odbierał?
Jako znak wielkiej solidarności z Ukrainą. Jeśli tak wielka gwiazda jak Robert Lewandowski gra z ukraińską opaską, jest to niezwykle ważny gest. Po pierwsze dla całej Ukrainy, a po drugie dla całego świata. Bo to jest znak dla wszystkich ludzi, że dzieje się coś ważnego. Można być tylko wdzięcznym Robertowi i polskiej kadrze za to jak się zachowała.
No właśnie. Robert Lewandowski to nasza główna nadzieja na mundial.
To wspaniały zawodnik, który już zapisał się w historii futbolu i pewnie jeszcze napisze kolejne rozdziały.
W pewnym momencie pojawiła się idea, aby Ukraina zastąpiła Iran, który pomaga Rosji w barbarzyńskiej wojnie. To było skazane na niepowodzenie, ale co pan o tym pomyślał jako reprezentant Ukrainy?
Nie... Jechać na mundial na takich zasadach? Według mnie - nie. To nie byłoby dobre rozwiązanie. Bo tak naprawdę dlaczego akurat my? Są zespoły wyżej w światowym rankingu, które w takiej sytuacji mogłyby być brane pod uwagę. My mieliśmy szansę pojechać na mundial, ale przegraliśmy tę szansę na boisku. I tak to powinno pozostać. Jeśli jechać na taki turniej, to tylko po pokonaniu rywala.
Mówiliśmy o Robercie Lewandowskim. Zwraca pan jeszcze uwagę na jakiegoś gracza reprezentacji Polski?
Zdecydowanie tak. Moim zdaniem świetnym piłkarzem jest Piotr Zieliński. Mam okazję obserwować go we włoskiej lidze, jest fantastyczny. Wizja gry, sposób poruszania się. Według mnie to właśnie on może być jednym z najważniejszych piłkarzy waszej kadry. Gdybym miał wskazać jakieś polskie nazwisko poza Lewandowskim, które może z bardzo dobrej strony pokazać się w Katarze to bym wskazał właśnie na Zielińskiego.
Przed nami wielkie piłkarskie święto, ale nie można zapominać o tym, co się dzieje w pana kraju. Niektórzy polscy piłkarze pomagali w ewakuacji rodzin ukraińskich piłkarzy, jak na przykład Łukasz Fabiański Andrijowi Jarmołence. Pan też ma kogoś w Polsce?
Ja akurat nie. Wiem, że były takie przypadki, o których pan mówił, wiadomo, jak wielu Ukraińców jest na terenie Polski, ale akurat moja rodzina nie chciała wyjeżdżać z Ukrainy. Chcieli zostać na miejscu.
Pochodzi pan z Żytomierza. Jak wyglądała i wygląda tam sytuacja po wybuchu wojny?
Jak inne miasta, tak i Żytomierz był wielokrotnie atakowany rakietami. Czasem było spokojniej, czasem mniej... Również nasza infrastruktura energetyczna była atakowana. W sumie absolutnie nie można powiedzieć, że jest spokojnie, czy bezpiecznie. Bo wszystko może się zmienić z sekundy na sekundę.
Wiadomo, że relacje polsko-ukraińskie były, patrząc z punktu widzenia historii, bardzo różne. Spodziewał się pan mimo zaszłości takiego wsparcia ze strony Polaków?
Myślę, że tamto to przeszłość, tamte pokolenia już odeszły. Teraz po obu stronach jest nowa generacja, a w chwili próby Polska pokazała, że jest przyjacielem Ukrainy. Takim, na którym można polegać w najtrudniejszych momentach. I niech tak już pozostanie na zawsze.
Wierzy pan, że mimo wszystko tę wojnę uda się szybko zakończyć?
Z jednej strony człowiek chciałby powiedzieć, że tak, ale z drugiej bardzo trudno cokolwiek przewidzieć. Prawda jest taka, że ta sytuacja jest kompletnie nieprzewidywalna.
24 lutego, w dniu agresji, Atalanta Bergamo grała mecz pucharowy z Olympiakosem Pireus. Pan strzelił dwa gole i pokazał koszulkę z przekazem antywojennym. Trudno było wtedy wyjść na boisko?
Z jednej strony bardzo, bardzo trudno, ale z drugiej miałem wielką determinację, aby wyjść na boisko, zagrać bardzo dobrze i pokazać światu jakiś gest.
Słynie pan z atomowego uderzenia, większość pańskich goli pada po pięknych strzałach z dystansu. To naturalny dar, czy ciężkie treningi?
W dużej części z tym się urodziłem. Szybko się okazało, że mocne uderzenie to mój atut, więc wykorzystywałem go od wczesnego wieku w piłce. Natomiast wiadomo, że zawsze możesz coś jeszcze dołożyć od siebie. I tak robię. Trenuję, aby te uderzenia były jeszcze lepsze, jeszcze bardziej precyzyjne.
Akurat przydałby się reprezentacji Polski taki piłkarz…
Nie, dacie sobie radę beze mnie. Jak mówiłem: trzymam za was kciuki. Grajcie w Katarze jak najdłużej!
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
Znamy sędziów Polski z Meksykiem
Wielkie koszty mundialu w Katarze