Lista nieobecności w zespole FC Barcelony była bardzo długa. Kontuzje, kartki oraz jasna i klarowna sytuacja w tabeli sprawiły, że Xavi wstawił do składu paru zawodników, którzy w normalnych okolicznościach nie mieliby żadnych szans na grę. Najważniejszym brakiem był rzecz jasna Robert Lewandowski.
Niemniej, od początku Barcelona narzuciła przeciwnikowi swój styl gry, miała zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki i szybko strzeliła gola. Co prawda Ansu Fati w sytuacji sam na sam z Jindrichem Stankiem uderzył kiepsko, natomiast golkiper Viktorii nie spisał się najlepiej i futbolówka zaczęła toczyć się w kierunku linii bramkowej, gdzie najbardziej pazernie zachował się Marcos Alonso i na wślizgu dał przyjezdnym prowadzenie.
Później jednak to Viktoria Pilzno doszła do głosu, ale spora w tym zasługa bardzo źle prezentującej się defensywy Barcelony. W poprzeczkę trafił Tomas Chory, a fantastyczną okazję zmarnował Lukas Kalvach, który strzelił prosto w debiutującego Inakiego Penę. Wystarczyło podać do lepiej ustawionego Vaclava Pilara, ale Kalvach zachował się bardzo egoistycznie. To się zemściło w końcówce pierwszej połowy, gdy po ładnej akcji i asyście Jordi Alby z bliska trafił Ferran Torres.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporce: stadiony świata. Tego gola można oglądać bez końca
Hiszpan był jedną z jaśniejszych postaci w ekipie gości, bo pokonał Stanka również w drugiej połowie, wykorzystując przytomne odegranie Raphinhi. Ten mecz nie miał żadnej stawki, natomiast było to ważne z psychologicznego punktu widzenia, bo dosłownie chwilę wcześniej Viktoria wróciła do gry, gdy skutecznie rzut karny wykonał wspomniany Chory.
Wspomnieliśmy o Raphinhi, a to on stracił piłkę, gdy Chory strzelił drugiego gola dla Viktorii. Zaczęło się od Brazylijczyka, następnie mnóstwo wolnego miejsca na skrzydle miał Adam Vlkanova, a także pozostawiony kompletnie bez krycia na piątym metrze Chory. Wydawało się, że Blaugrana kontroluje wydarzenia na boisku, lecz po raz kolejny tego wieczora podała tlen Viktorii. Ci jednak nie byli w stanie skorzystać z prezentu. Raphinha raz jeszcze udowodnił, że lepiej czuje się na połowie przeciwnika niż na własnej, genialnym podaniem obsłużył Pablo Torre, a ten potężnym strzałem ustalił wynik spotkania.
Barcelona kończy fazę grupową Ligi Mistrzów na trzecim miejscu w grupie z dorobkiem siedmiu punktów, a Viktoria z okrągłym zerem.
Viktoria Pilzno - FC Barcelona 2:4 (0:2)
0:1 Marcos Alonso 6'
0:2 Ferran Torres 44'
1:2 Tomas Chory (k.) 51'
1:3 Ferran Torres 54'
2:3 Tomas Chory 63'
2:4 Pablo Torre 75'
Składy:
Viktoria: Jindrich Stanek - Libor Holik, Lukas Hejda, Ludek Pernica, Vaclav Jemelka (57' Milan Havel) - Erik Jirka, Modou Ndiaye (57' Pavel Bucha), Lukas Kalvach (78' Ales Cermak), Adam Vlkanova, Vaclav Pilar (88' Adam Kronus) - Tomas Chory (79' Fortune Bassey).
Barcelona: Inaki Pena - Hector Bellerin, Gerard Pique, Marcos Alonso, Jordi Alba (57' Alex Balde) - Pablo Torre (77' Alvaro Sanz), Franck Kessie (67' Marc Casado), Gavi - Raphinha (78' Ousmane Dembele), Ansu Fati, Ferran Torres.
Żółte kartki: Ndiaye (Viktoria) oraz Gavi, Pablo Torre, Ferran Torres (Barcelona).
Sędzia: Radu Petrescu (Rumunia).
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Bayern Monachium | 6 | 6 | 0 | 0 | 18:2 | 18 |
2 | Inter Mediolan | 6 | 3 | 1 | 2 | 10:7 | 10 |
3 | FC Barcelona | 6 | 2 | 1 | 3 | 12:12 | 7 |
4 | Viktoria Pilzno | 6 | 0 | 0 | 6 | 5:24 | 0 |
CZYTAJ TAKŻE:
Szok. Ujawniono, co Messi zrobił po telefonie z Barcelony
Paweł Dawidowicz z dużym szczęściem. Polak nie zostanie surowo ukarany