Lloris ratuje Tottenham przed kompromitacją! Wielki mecz Manchesteru United

Getty Images / Laurence Griffiths / Marcus Rashford w akcji
Getty Images / Laurence Griffiths / Marcus Rashford w akcji

Manchester United pokonał Tottenham Hotspur na własnym stadionie 2:0. Bohaterem gości był Hugo Lloris. Bez Francuza ten wynik byłby zdecydowanie wyższy.

Manchester United do meczu z Tottenhamem Hotspur na własnym stadionie podchodził po rozczarowującym bezbramkowym remisie z Newcastle United. Podopieczni Erika ten Haga mieli coś do udowodnienia swoim kibicom.

Zobaczyliśmy to na murawie Old Trafford. W pierwszej połowie hitu Premier League na murawie istniał tylko zespół gospodarzy. Widoczna była różnica w nastawieniu obu drużyn, które przyjechały tego wieczoru na legendarny stadion Manchesteru.

Wystarczy powiedzieć, że po pierwszej części tego pojedynku "Czerwone Diabły" miały na swoim koncie aż 19 wykonanych prób uderzeń. Gdyby nie Hugo Lloris na pewno na tablicy wyników nie mielibyśmy rezultatu bezbramkowego.

ZOBACZ WIDEO: Czy Lewandowski jeszcze powalczy o Złotą Piłkę? "Mam obawy, że nie!"

Podopieczni Erika ten Haga próbowali naprawdę różnych rozwiązań. Dominowały strzały z dystansu, które były bardzo groźne. Mieliśmy też strzał z woleja Luke'a Shawa z wewnątrz pola karnego. Działo się naprawdę wiele i tylko swojemu bramkarzowi Antonio Conte mógł zawdzięczać szansę na korzystny wynik.

Po przerwie Hugo Lloris utrzymał swoją formę z pierwszej części meczu. Francuz wciąż był absolutnie kapitalny, ale to nie wystarczyło, aby ostatecznie powstrzymać zespół gospodarzy.

Do tego, aby pokonać Llorisa piłkarze Erika ten Haga potrzebowali trochę szczęścia lub też strzałów perfekcyjnych i przepięknych. Z tego pierwszego argumentu skorzystali przy golu na 1:0.

Piłkę do Freda na 20 metrze od bramki Francuza wyłożył Jadon Sancho. Anglik podał do Freda, a ten bez zastanowienia uderzył zza pola karnego. Piłka po rykoszecie zmyliła Llorisa i w końcu wpadła do siatki.

Po tym golu wciąż byliśmy świadkami nieprzerwanej dominacji Manchesteru United. Nikt nie będzie pewnie zaskoczony faktem, że Lloris wciąż był nie do przejścia i bronił kolejne strzały.

Dopiero cudowne uderzenie z woleja w wykonaniu Bruno Fernandesa znalazło drogę do siatki. Portugalczyk wykorzystał niczyją piłkę i bez zastanowienia huknął z wewnątrz pola karnego, ustalając wynik meczu na 2:0. Wypada wspomnieć, że ostatecznie Lloris skończył mecz z ośmioma interwencjami.

Manchester United - Tottenham Hotspur 2:0 (0:0)
1:0 Fred 47'
2:0 Bruno 69'

Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol

Komentarze (0)