Lech Poznań był podbudowany po zwycięstwie nad Austrią Wiedeń (4:1) i przystępował w roli faworyta do rywalizacji z Hapoelem Beer Szewa. Mistrzowie Polski kontrolowali wydarzenia boiskowe jednak w czwartkowym meczu bezbłędny był bramkarz Omri Glazer.
Filip Bednarek mógł mówić o dużym szczęściu, bo przez 90 minut Izraelczycy nie oddali ani jednego celnego strzału na bramkę gospodarzy. W samej końcówce meczu zagotowało się w polu karnym "Kolejorza".
W 82. minucie spotkania przy Bułgarskiej Rotem Hatuel zatańczył z obrońcami Lecha i po rykoszecie piłka trafiła do ustawionego w polu karnym Astrita Selmaniego. 25-latek mógł przechylić szalę zwycięstwa na korzyść przyjezdnych, tymczasem nie trafił w światło bramki z niewielkiej odległości. Graczom Hapoelu pozostało tylko złapać się za głowę.
Obie drużyny musiały zadowolić się bezbramkowym remisem. Z czterema punktami na koncie poznański Lech jest wiceliderem tabeli grupy D Ligi Konferencji Europy i ma obecnie dwa oczka przewagi nad Hapoelem.
Źródło: Viaplay
Czytaj także:
Zdjęcie niesie się po sieci. Mina trenera Lecha mówi wszystko
John van den Brom niezadowolony. Gorzki wniosek po meczu z Hapoelem Beer Szewa