- Przed meczem wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Nie wynikało to tylko z faktu, że to były derby, ale też z nastawienia rywala. Poza tym było widać zmęczenie u naszych piłkarzy. Myślę, że to jedna z przyczyn, że gra nie wyglądała idealnie. W pierwszej połowie nie mogliśmy sobie znaleźć przestrzeni na boisku, także dlatego, że Warta atakowała nas wysokim pressingiem - powiedział John van den Brom.
Po przerwie jednak "Kolejorzowi" udało się przeprowadzić jedną skuteczną akcję. - Afonso Sousa znów kończy spotkanie ze zwycięskim golem - podobnie jak przeciwko Piastowi Gliwice. Raz jeszcze widać, że gdy przeprowadzamy zmiany, wszyscy w zespole są bardzo ważni. Nie podobała mi się natomiast końcówka w naszym wykonaniu. Przeciwnik coraz częściej pojawiał się w naszym polu karnym. Mimo to dowieźliśmy wygraną, nikt nie zgłosił urazów i powoli idziemy w górę tabeli. To najważniejsze - dodał holenderski szkoleniowiec.
W Warcie nastroje są minorowe. To kolejna minimalna, ale w sumie już piąta derbowa porażka zielonych po ich powrocie do PKO Ekstraklasy. - Wygrała drużyna lepsza i ta, która stworzyła więcej okazji. Wiedzieliśmy, że aby zdobyć punkty, Lech musi mieć gorszy dzień, a my dobry. Tego dobrego dnia niestety nie mieliśmy, więc siłą rzeczy było nam trudno - przyznał Dawid Szulczek.
Trener Warty wskazał moment, który jego zdaniem mógł być kluczowy. - Gdy rozgrywamy takie mecze, trzeba wykorzystywać nieliczne sytuacje. Oczywiście rywal miał ich więcej, mimo to szkoda poprzeczki Adama Zrelaka po rzucie rożnym. Być może prowadząc do przerwy 1:0, inaczej by to wyglądało. Decydującą bramkę straciliśmy, gdy sami chcieliśmy ją zdobyć. Lech nas skontrował - trochę podobnie jak Zagłębie Lubin w poprzedniej kolejce. Do końca walczyliśmy o odrobienie strat. Po zmianach nasza gra się ożywiła, ale zrobiliśmy za mało, by urwać jakąś zdobycz - oznajmił.
Czytaj także:
Gorzkie wnioski dla reprezentacji Polski. "Ten poziom jest dla nas za wysoki"
Ostatni uczestnik mundialu wyłoniony! Zdecydował błyskawiczny gol
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie do wiary! Zobacz, co wyprawiał ten bramkarz