Tylko jeden punkt i dwa strzelone gole w czterech meczach - to dorobek Lecha Poznań na starcie sezonu w PKO Ekstraklasie. Kolejorz przegrał trzy domowe spotkania, a jedyny punkt wywalczył w Lubinie. Do tego dochodzi szybkie odpadnięcie z eliminacji Ligi Mistrzów i męki w rywalizacji o Ligę Konferencji Europy z Vikingurem Reyjkavik.
Lech gra fatalnie. Brakuje przede wszystkim skuteczności w ofensywie, czego dowodem jest spotkanie rewanżowe z Islandczykami. Lech miał kilka okazji, by podwyższyć prowadzenie i zamknąć mecz. To się nie udało, a w zamian półamatorski Vikingur doprowadził do dogrywki.
W Lechu nie widać nawet światełka w tunelu, które pozwoli wyjść z kryzysu. Trener John van den Brom zaklina rzeczywistość i stara się wyławiać pozytywy po przegranych meczach. Zdziwiony formą mistrza Polski jest Radosław Kałużny.
ZOBACZ WIDEO: Co z trenerem Lecha? Nie wszystkim podobają się treningi
- Kolejorz postanowił skopiować Legię z poprzedniego sezonu i po mistrzostwie spróbować emocji, jakich dostarcza walka o utrzymanie. Michał Probierz powiedział kiedyś, że występ w europejskich pucharach jest dla naszych drużyn pocałunkiem śmierci. To już nieaktualne, bo śmiertelną pieszczotą okazuję się być mistrzostwo Polski - powiedział Kałużny.
Były reprezentant Polski odniósł się także do pracy holenderskiego szkoleniowca.
- Nie do wiary, jak można mieć taki zjazd. I jeszcze ten fikuśny trener. Niech ktoś mu w końcu powie, że został sprowadzony do Lecha, żeby obronić z nim tytuł, a nie go utrzymać - dodał.
Lech czeka teraz dwumecz eliminacji LKE z luksemburskim Dudelange. Wygrany zagra w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy. Przegrany zostanie z niczym.
Czytaj także:
Klub Polaka bliżej grupy Ligi Mistrzów. Ciasno w dwumeczach
Media: Lewandowska zablokowała transfer