W poniedziałkowym meczu Premier League piłkarze Crystal Palace zremisowali 1:1 z Liverpoolem. Po ostatnim gwizdku równie głośno było o potknięciu kandydata na mistrza Anglii i o skandalicznym zachowaniu sprowadzonego latem Darwina Nuneza.
Napastnik The Reds zobaczył czerwoną kartkę już w 57. minucie za cios głową wymierzony Joachimowi Andersenowi. Przypomniał się incydent z udziałem Zinedine'a Zidane'a i Marco Materazziego w finale mundialu w 2006 roku.
Andersenowi udało się sprowokować Urugwajczyka. Darwin Nunez nie wytrzymał ciśnienia i postanowił na oczach kibiców wymierzyć "sprawiedliwość" obrońcy Crystal Palace. Obrazki z tego incydentu obiegły media nie tylko w Anglii.
ZOBACZ WIDEO: Co z trenerem Lecha? Nie wszystkim podobają się treningi
Andersen wyjawił, że po meczu z Liverpoolem dostał w mediach społecznościowych 3400 wiadomości od oburzonych jego prowokacjami internautów. Jeden miał napisać, że "ma nadzieję, że samolot z Duńczykiem na pokładzie, rozbije się w drodze powrotnej z Londynu". W oburzających wiadomościach były również życzenia śmierci bliskim Andersena.
Crystal Palace rozważa zgłoszenie pogróżek na policję. Klub z Londynu nie wyklucza również interweniowania w Premier League, które stworzyło zespół do badania takich spraw.
"Rozumiem, że wspierasz swoją drużynę, ale miej trochę szacunku i przestać zachowywać się grubiańsko w sieci" - napisał Joachim Andersen.
Murem za piłkarzem Crystal Palace stanął Liverpool FC. "Nasze stanowisko w takich sytuacjach jest jednoznaczne. Żaden piłkarz, czy to naszego czy innego klubu, nie powinien być narażony na takie zachowania. Będziemy współpracować z Crystal Palace i odpowiednimi służbami, aby podjąć szybkie i zdecydowane działania przeciwko odpowiedzialnym za pogróżki. Na takie zachowanie nie ma miejsca w piłce nożnej, ani w społeczeństwie" - napisał klub z Anfield.
Czytaj także: Reforma Ligi Mistrzów. UEFA uzgodniła detale
Czytaj także: Niesamowity wyczyn Carlo Ancelottiego. Włoch zapisał się w historii futbolu