Tempo, w którym FC Barcelona dokonuje wzmocnień, jest imponujące. Klub, który jeszcze rok temu zdawał się być na kompletnym finansowym dnie, dokonał spektakularnych transferów. Samo kupno choćby Roberta Lewandowskiego, Julesa Kounde czy Raphinhi kosztowało setki milionów euro.
Wielu obserwatorów nie rozumie, skąd Duma Katalonii miała środki na tak ogromne wzmocnienia. Należy do nich jeden z czołowych trenerów świata.
- Nie rozumiem. Z różnych powodów. Po pierwsze nie jestem ekspertem finansowym. Po drugie, jeśli mówisz mi, że nie mam pieniędzy, to ich wtedy nie wydaję. Moje karty kredytowe zostały pocięte dwa razy, na szczęście wiele lat temu - porównuje w rozmowie z "Bildem" trener Liverpoolu Juergen Klopp.
ZOBACZ WIDEO: Kibice po pierwszym meczu Barcelony w nowym sezonie. Tak oceniają Lewandowskiego
- Jeśli patrzę na to z perspektywy kibica, to też nie rozumiem. Przez ostatnie kilka dekad, w których oglądałem piłkę nożną, uważam, że ten klub był niesamowity. Mam nadzieję, że im wszystko wyjdzie - dodaje szkoleniowiec.
FC Barcelona zastosowała mechanizm dźwigni finansowych. Sprzedała m.in. 25 proc. przychodów z praw do transmisji telewizyjnych, a także 25. proc. udziałów w Barca Studios. Taki mechanizm został zastosowany już w historii przez jeden z byłych klubów trenera, Borussię Dortmund.
- Jedynym klubem, który w przeszłości sprzedał stadion i inne prawa z wyprzedzeniem była Borussia Dortmund. Hans-Joachim Watzke musiał przyjść w ostatniej chwili i wszystko uratował. Nie wiem, czy jest drugi taki Aki Watzke w Barcelonie - kończy.
Czytaj więcej:
Lewandowski zaskoczony treningami w Barcelonie
Naprawdę to powiedział. "Aubameyang jest lepszy od Lewandowskiego"