Robert Lewandowski po transferze do FC Barcelony nie tylko musi nauczyć się taktyki i "nowych kolegów", ale też i sędziów w hiszpańskiej Primera Division.
Michał Listkiewicz, były znakomity sędzia i prezes PZPN, uważa, że Hiszpanie to światowa czołówka, ale...
- Trzeba przyjąć do wiadomości, że starają się być aktorami na równi z piłkarzami, co oczywiście godne pochwały nie jest - przyznał w "Fakcie".
ZOBACZ WIDEO: Nie przegap meczów Lewandowskiego w Barcelonie!
W La Liga "Lewy" nie ma co liczyć na specjalne traktowanie i bycie pod ochroną sędziów. Powód jest banalny. Tam aż roi się od zawodników światowego formatu i "głośnych nazwisk".
- Najwięksi pod ochroną? Raczej nie, bo tam jest tyle gwiazd, że w każdej drużynie można znaleźć kogoś takiego. Ochrony ze względu na nazwisko bym raczej nie oczekiwał - wyjaśnia Listkiewicz.
Dodaje jednak, że na pewno nie będzie sytuacji, że rywale za jedyną opcję na zatrzymanie Polaka będą używać przewinień. - Robert nie powinien liczyć, że sędziowie będą go chronić. Ale może być spokojny, że jeżeli ktoś będzie go faulował, to nawet szybciej niż w Niemczech wyleci z boiska - zauważył "Listek".
- Jak będzie miał jakiegoś plastra, to sędzia nie pozwoli na długie kopanie go w kostki - zakończył wątek.
Lewandowski debiut w Primera Division powinien zaliczyć w sobotnim meczu z Rayo Vallecano (godz. 21:00). Właśnie wtedy "Barca" zainauguruje nowy sezon. Los polskiego napastnika jest jednak w rękach władz klubu, które muszą zdążyć zarejestrować nowych piłkarzy.
Zobacz także:
Tak Barcelona zarabia na "Lewym". Szaleństwo w sklepach, oszałamiające kwoty!
Niesamowity wyczyn Carlo Ancelottiego. Włoch zapisał się w historii futbolu