Moises Llorens to jeden z najbardziej doświadczonych dziennikarzy piszących o Barcelonie, obecnie pracujący dla ESPN.
Hiszpan był na prezentacjach wielu graczy Dumy Katalonii, ale to, co zobaczył w piątek, przekroczyło również i jego oczekiwania.
Zresztą kiedy pytaliśmy go na kilka dni przed prezentacją, ilu widzów się spodziewa, powiedział, że dużo, ale szacował ich liczbę na 25-30 tysięcy. Potem okazało się, że widzów będzie więcej, około 45 tysięcy, ale ostatecznie hiszpańskie media podają, że Polaka witało 57 300 widzów.
ZOBACZ WIDEO: Prezentacja Roberta Lewandowskiego w Barcelonie. Zobacz piękne sceny!
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Widziałeś prezentację wielu piłkarzy Barcelony. Jak na ich tle wypada piątkowe wydarzenie?
Moises Llorens, dziennikarz ESPN, od lat piszący o Barcelonie: W piątek byliśmy świadkami czegoś spektakularnego. Czegoś, co zrobiło naprawdę wielkie wrażenie na nas wszystkich. Faktem jest, że widziałem wiele prezentacji na tym stadionie, ale ta jest absolutną ich czołówką. Bardzo mi przypomina to, czego byliśmy świadkami przy okazji przyjścia Ronaldinho.
Dlaczego akurat tamtą prezentację ci to przypomina?
Bo widziałem w oczach kibiców Barcelony tę samą wielką nadzieję, jaka im towarzyszyła, gdy przychodził Brazylijczyk. Ronaldinho miał pomóc Barcelonie osiągnąć rzeczy wielkie i mam wrażenie, że teraz jest podobne uczucie wśród naszych fanów. Oczekiwania wobec Lewandowskiego są więc ogromne.
No właśnie. Ponad 57 tysięcy widzów na trybunach. To wynika z tego jak wielką gwiazdą jest Lewandowski, czy z tego, że po kilku chudych latach kibice są głodni sukcesu?
To się łączy. Chodzi o jedno i o drugie. Ale warto zwrócić też uwagę na jedną rzecz. Lewandowski jest pierwszą gwiazdą światowego formatu, która przychodzi do klubu, która jest przez klub prezentowana w sytuacji, gdy nie ma tu już Leo Messiego. Każdy inny gwiazdor, który tu przychodził, musiał się liczyć z tym, że tu jest inny crack - Messi. A teraz jest inaczej. To gwiazdor przyszedł z zewnątrz. Ronaldinho, Neymar, Ibrahimović, Henry - każdy z nich przychodził do klubu z Messim. To zupełnie coś innego.
A jak oceniasz samego Lewandowskiego? W sensie wypowiedzi w trakcie prezentacji i na konferencji.
Bardzo dobrze. Zwłaszcza jeden aspekt: Lewandowski podkreślił, że choć ma prawie 33 lata, to czuje się fizycznie o wiele młodziej. To dobrze wybrzmiało, bo przecież ma być twarzą nowej Barcelony przez kilka najbliższych lat. Zresztą z kręgów Barcelony docierają do nas informacje, że to fizyczna bestia. Że pracuje jak szalony, chcąc utrzymać obecną formę. To z kolei ma niesamowity wpływ na innych, którzy patrzą na niego.
Ma też pomóc młodym…
Dokładnie tak. Słyszymy na przykład, że złapał świetny kontakt z Ansu Fatim. Ale z innymi młodymi też. I właśnie na to też wszyscy tu liczą. Barcelona ma wielu młodych, zdolnych piłkarzy. Dest, Fati, Pedri, Gabi... I właśnie między innymi Lewandowski ma im pomóc eksplodować.
Na co liczysz jeśli chodzi o najbliższy sezon? Barcelona może odebrać tytuł Realowi?
Może, a nawet musi. Żałuję, że nie zrobiła tego już sezon temu. Ale teraz ma wszystko, aby to zrobić. Madryt ma 11 piłkarzy, w porywach 13. A Barcelona po dwóch na każdą pozycję. Poza tym Xavi ma jasny przekaz jak grać, kontroluje tu wszystko co trzeba. I jeszcze jedno: jak pewnie niektórzy w Polsce wiedzą, w Madrycie niektórzy mówią na Katalończyków "Los Polacos". I nie traktują tego jako komplement, wręcz przeciwnie. A Barcelona kupiła teraz świetnego Polaka, więc to my teraz możemy się pośmiać z nich.
Już wiemy, czy Lewandowski zagra w niedzielę!
Lech szykuje transferowy hit!