Matty Cash tłumaczy się ze sprokurowanego rzutu karnego

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Matty Cash
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Matty Cash

W zremisowanym 2:2 meczu z Holandią jednym z głównych bohaterów był Matty Cash. Prawy obrońca kadry Michniewicza, po spotkaniu, wytłumaczył się ze sprokurowanego rzutu karnego w końcówce meczu.

Remis reprezentacji Polski z Holandią jest z pewnością dużą niespodzianką, szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę druzgocącą porażkę 1:6 z Belgami kilka dni wcześniej. Polacy chcieli odzyskać pewność siebie i udało się to osiągnąć, a wielką w tym rolę odegrał Matty Cash.

Prawy obrońca Aston Villi w końcówce meczu mógł jednak zniweczyć cały wysiłek prokurując rzut karny. - Wiedziałem, że piłka trafiła mnie w rękę, ale szczerze - to był naturalny ruch, by się odwrócić. Gdy Skorupski obronił, piłka poszła za mnie, odwróciłem się i uderzyła mnie w rękę. Gdy Depay spudłował, poczułem ulgę - powiedział przed kamerami Polsatu Sport Premium bohater meczu.

Dla Polaków to był najbardziej szalony mecz za kadencji Czesława Michniewicza, trudno nie być dumnym z ich postawy. - Jestem dumny z drużyny. Przyjechaliśmy na mecz przeciwko znakomitemu zespołowi, jednemu z najlepszych. Pokazaliśmy charakter, uzyskaliśmy dobry wynik. Szacunek dla kibiców, byli niewiarygodni, byli 12. zawodnikiem, podziękowania dla nich - dodał Cash.

Zastanawiająca może być różnica pomiędzy tym, co zobaczyliśmy w meczu z Holandią, a kilka dni wcześniej z Belgią. - Taki jest futbol. Masz dobre mecze, złe. Jedne się toczą po twojej myśli, inne nie. Z Belgią, zespołem światowej klasy, strzelili nam sporo goli. Dziś pokazaliśmy charakter, byliśmy wyśmienici, świetnie broniliśmy dostępu do pola karnego - zakończył Matty.

Następny mecz reprezentacja Polski rozegra 14 czerwca. Wówczas w Warszawie Polacy spróbują się zrewanżować Belgom za porażkę 1:6. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Zobacz też: 
Czesław Michniewicz zachwycony Zalewskim
Historyczna seria reprezentacji Polski!

ZOBACZ WIDEO: Bayern rozmawia z Mane grając nazwiskiem Lewandowskiego. Ujawniamy kulisy!

Źródło artykułu: