Robert Lewandowski wszystkich zaskoczył, ale później to Belgowie zaczęli zabawę. Sromotna porażka Polski w Brukseli

PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu od lewej: Lewandowski, De Bruyne, Zieliński
PAP / Andrzej Lange / Na zdjęciu od lewej: Lewandowski, De Bruyne, Zieliński

Gol Roberta Lewandowskiego rozbudził nadzieje. Było kilka momentów, ale Belgia pokazała futbol, o którym nam się tylko marzy. Drużyna Czesława Michniewicza przegrywa w Brukseli aż 1:6.

[b]

Z Brukseli Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty [/b]

Louis van Gaal stwierdził, że Belgia ma obecnie najlepszych piłkarzy na świecie. Odważna teza, ale początek meczu z Polską pokazał, że trener Holendrów na czymś oparł swoje spostrzeżenia. Gospodarze bawili się, jak na placu zabaw, a biało-czerwoną karuzelą kręcił Kevin De Bruyne. Przed meczem mówiło się, że ten zawodnik nie wystąpi z Polską z powodu zmęczenia, ale pomocnik grał tak, jakby właśnie zaczynał sezon, a nie miał w nogach prawie pięćdziesiąt spotkań.

Nie minęła jeszcze piąta minuta meczu, a stadion w Brukseli dwukrotnie dudnił od reakcji kibiców. De Bruyne dograł do Michy'ego Batshuayia, a napastnik gospodarzy trafił w słupek. Uderzenie kolegi zaraz poprawił Eden Hazard, nasz bramkarz leżał już na murawie, ale kapitan Belgów przestrzelił.

To była pierwsza próbka gospodarzy - wymiany podań bez przyjęcia i błyskawicznego przyspieszenia gry przed naszym polem karnym.

ZOBACZ WIDEO: Bayern rozmawia z Mane grając nazwiskiem Lewandowskiego. Ujawniamy kulisy!

Minutę później z głośników poleciała muzyka, kibice ryknęli jeszcze mocniej, a Batshuayi biegł uradowany. Sędzia za chwilę popsuł zabawę i szybko uciszył towarzystwo. Nie uznał gola gospodarzom, był spalony. Znowu jednak przekonaliśmy się, jak szybcy są gracze Roberto Martineza. Hazard płynnie rozegrał piłkę, przy naszej bramce nastąpiła seria podań na jeden kontakt i zrobiły się olbrzymie problemy.

Przez pół godziny nasza drużyna miała raptem kilka momentów. Piotr Zieliński założył "siatkę" Axelowi Witselowi. Później Sebastian Szymański nieźle rozegrał piłkę z "Zielem", ale Jakubowi Kamińskiemu zabrakło pół metra, by oddać strzał z kilku metrów.

Polska kadra grała zdyscyplinowanie taktycznie i nie można mieć większych pretensji, że gracze Czesława Michniewicza czekali na błędy rywala. Jakość po stronie Belgów była zbyt duża, by otworzyć się na wymianę ciosów.

Ale Biało-Czerwoni zagrali tak, jak chciał selekcjoner. Przeczekali napór Belgów i się odgryźli. Zieliński w swoim stylu przyjął piłkę od razu gubiąc rywala, rozegrał akcję z Szymańskim, a pomocnik zagrał w pole karne do Roberta Lewandowskiego.

Nie była to łatwa piłka do opanowania, ale "Lewy" zgarnął ją przed bramkarzem, oddał strzał z bliska i pokonał Simona Mignoleta.

Sytuacji bramkowej nie byłoby jednak, gdyby nie zachowanie Lewandowskiego akcję wcześniej. Kapitan kadry pognał sprintem do bardzo niecelnego podania Tymoteusza Puchacza i pokazał, że nie ma straconych piłek. "Lewy" zatrzymał ją tuż przed linią i wywalczył aut. Chwilę później cieszył się z gola.

Belgowie dalej mieli inicjatywę i nadal nękali Drągowskiego. Nasz bramkarz radził sobie ze strzałami rywali, ale tuż przed przerwą nie miał nic do powiedzenia po bardzo mocnym uderzeniu zza pola karnego. Szymański stracił piłkę w swoim polu karnym, a Witsel strzelił bez przyjęcia i doprowadził do remisu.

Jeżeli ktoś wyraźnie wyróżniał się z naszej drużyny, to zdecydowanie Drągowski. Przynajmniej do pewnego momentu. Zaraz po przerwie bramkarz Fiorentiny w niesamowity sposób zatrzymał kilka strzałów. Naszego zawodnika na pewno zapamięta Hazard. Drągowski obronił jego silne i bardzo precyzyjne uderzenie z kilkunastu metrów i strzał z bliska.

Drągowski nie mógł jednak nic zrobić w kolejnych sytuacjach. Gdy Kevin De Bruyne i Leandro Trossard znaleźli się z nim sam na sam, nie mieli problemów z umieszczeniem piłki w bramce. Obie akcje dały Belgom gole, zrobiło się 3:1 dla gospodarzy i nadzieje polskich piłkarzy na dobry wynik mocno się oddaliły.

Końcówka meczu nie pozostawiła już złudzeń, kto panuje w Brukseli. Polacy próbowali, otwierali się, a kolejne gole dorzucili gospodarze. Trossard pokonał Drągowskiego po świetnym rozegraniu rzutu rożnego (duży błąd naszego bramkarza), a Leandr Dendoncker po atomowym uderzeniu z dystansu. W doliczonym czasie gry dzieła zniszczenia dopełnił Lois Openda.

Nasza reprezentacja walczyła, ale wydarzenia na boisku działy się za szybko. Gospodarze pokazali futbol, o którym nam się tylko marzy. Belgia to trzecia drużyna ostatniego mundialu w Rosji, ćwierćfinalista trzech innych wielkich imprez na przestrzeni ośmiu lat. W środę Belgia była lepsza. Wynik boli, wręcz przeraża. Dobrze, że mecz trwał tylko 90 minut.

Belgia - Polska 6:1 (1:1)
0:1 - Robert Lewandowski 28'
1:1 - Axel Witsel 42'
2:1 - Kevin De Bruyne 59'
3:1 - Leandro Trossard 73'
4:1 - Leandro Trossard 80'
5:1 - Leander Dendoncker 83'
6:1 - Lois Openda 90'

Belgia: Simon Mignolet - Leander Dendoncker, Toby Alderweireld, Jan Vertonghen - Timothy Castagne, Youri Tielemans, Axel Witsel (84. Wout Faes), Yannick Ferreira Carrasco - Kevin De Bruyne (75. Charles De Keteleare), Eden Hazard (66. Leandro Trossard), Michy Batshuayi (84. Lois Openda).

Polska: Bartłomiej Drągowski - Robert Gumny, Kamil Glik, Jan Bednarek, Tymoteusz Puchacz (46. Bartosz Bereszyński) - Grzegorz Krychowiak (46. Damian Szymański), Szymon Żurkowski - Sebastian Szymański (66. Matty Cash), Piotr Zieliński, Jakub Kamiński (81. Nicola Zalewski) - Robert Lewandowski (69. Adam Buksa).

Żółte kartki: Witsel - Krychowiak

Sędziował: Ivan Krużliak (Słowacja)

Źródło artykułu: