Popis nieskuteczności - relacja z meczu Wisła Kraków - Polonia Bytom

Przed meczem z Polonią Bytom wiślaccy trenerzy zapowiadali, że ich najbliższy rywal nieprzypadkowo zgromadził 12 punktów i przed tą kolejką był wiceliderem. Pokazał to zresztą na boisku i zasłużenie pozbawił Wisłę punktów. Krakowianie po sześciu kolejnych wygranych zaledwie zremisowali i nie pobili klubowego rekordu zwycięstw z rzędu. Zabrakło właśnie dzisiejszej wygranej.

Początek spotkania wyraźnie należał do wiślaków, którzy mogli prowadzić już w 4. minucie. Po zagraniu ręką przez Nowaka z wolnego pomylił się jednak Głowacki. W odpowiedzi Pawełek spokojnie obronił strzał Podstawka, który zmierzał pod poprzeczkę.

Wisła grała szybko i jak zawsze ofensywnie dlatego już w minucie 6. powinna prowadzić. Sam na sam ze Skabą znalazł się Kirm, ale wypożyczony z Legii golkiper pewnie wyszedł z bramki i zablokował uderzenie Słoweńca. Ofensywa Wisły trwała, co przyniosło kolejną okazję. W 12. minucie bliski zdobycia gola był ponownie Głowacki. Stoper Wisły dobrze zamknął dośrodkowanie, ale Skaba wykazał się refleksem, odbijając nogą i to uderzenie.

Niewykorzystane okazje "Białej Gwiazdy" zemściły się okrutnie. Na lewym skrzydle Álvarezowi uciekł Radzewicz, który świetnie dograł na środek, a tam Bažík pewnym strzałem pokonał Pawełka.

To był prawdziwy zimny prysznic na rozgrzane głowy wiślaków, a i gol mocno podciął im skrzydła. Zaczęli bowiem grać nerwowo, o co po meczu miał do nich pretensje trener Skorża. Wciąż brakowało też skuteczności. Dwóch dobrych szans nie wykorzystał Paweł Brożek, a choć Díaz umieścił piłkę w siatce, to sędzia uznał, że zrobił to ze spalonego. Jak pokazywały później powtórki - nie do końca słusznie.

W 29. minucie kolejnej dobrej okazji Wisły nie wykorzystał Małecki, gdyż zbyt długo zwlekał ze strzałem, a po chwili podobny los spotkał Kirma. W 37. minucie niecelnie sprzed pola karnego strzelił jeszcze Małecki i wiślacy niespodziewanie końcówkę połowy grali jeszcze bardzo nieporadnie, jakby czekając już na przerwę i dodatkowe ustalenia - jak grać - w szatni.

Jeśli ktoś spodziewał się wielkiej zmiany, to musiał się rozczarować. Wprawdzie bezproduktywnego Łobodzińskiego zastąpił Ćwielong, ale w pojedynkę rozstrzygnąć meczu się nie da. Do tego potrzebna była zmiana jakościowa całego zespołu.

Po przerwie Polonia zaczęła od mocniejszej defensywy, jednak na nic by się to zdało gdyby do długiego podania doszedł Paweł Brożek. - Brakuje mu motoryki, spokoju i skuteczności - mówił później o Brożku Skorża, który w normalnej dyspozycji bez kłopotu do wspomnianej piłki by doszedł. Dziś nie był w stanie.

Zanim minęło 60 minut gry aż trzy groźne akcje stworzyli sobie z kolei goście. Podstawka na 25 metrze ubiegł jednak Pawełek, a po chwili po zamieszaniu podbramkowym piłkę sprzed bramki wybił Ćwielong. Podstawek mógł też pokonać wiślackiego bramkarza celną główką, ale bramkarz Wisły obronił znakomicie.

Od tego momentu wypady gości należały już wprawdzie do rzadkości, ale i wiślacy nie mieli wielkiego pomysłu na sforsowanie obrony bytomian. Wprawdzie pokazał się Šinglár, który ładnie przedarł się w pole karne, ale uderzy bardzo niecelnie. No i mocno, tyle że w poprzeczkę, huknął Kirm. Wisła mogła i powinna wyrównać po uderzeniu głową Jiršáka, tyle że piłkę za bramkę świetną paradą przeniósł Skaba.

Gdy w 69. minucie Małecki nie wykorzystał sytuacji sam na sam - zanosiło się na pierwszą porażkę Wisły. Tym bardziej, że krakowianie nie mieli pomysłu na coraz mocniej zmasowaną defensywę gości. Jakby tego było mało końcówkę grali już niemal w dziesiątkę. Kontuzji doznał bowiem Šinglár, który biegał utykając!

Mimo tego wiślakom dopisało w końcu szczęście. Po długim dośrodkowaniu Piotra Brożka do piłki nie wyszedł Skaba, a zamykający akcję Ćwielong wpakował futbolówkę do siatki!

Piłkarzom mistrzów Polski zostało jeszcze ponad sześć minut, ale nie stworzyli sobie przez ten czas już żadnej groźniejszej sytuacji. Oczywiście przed bramką bytomian co rusz się kotłowało, ale na nic się to zdało.

Spotkanie kończy się więc poniekąd sprawiedliwym remisem. Bo za taki popis nieskuteczności Wisła na kolejne ligowe zwycięstwo zwyczajnie nie zasłużyła. Większe zaś brawa, za pomysł na grę, należą się bytomianom, którzy - tak jak pisaliśmy przed meczem nic dziś nie musieli, a że mogli, to i jako pierwsi powstrzymali wiślaków.

Wisła Kraków - Polonia Bytom 1:1 (0:1)

0:1 - Bažík 16'

1:1 - Ćwielong 86'

Składy:

Wisła Kraków: Pawełek - Álvarez, (34. Šinglár), Głowacki, Jop, Piotr Brożek - Łobodziński (46. Ćwielong), Sobolewski, Díaz (64. Jiršák), Kirm - Małecki, Paweł Brożek.

Polonia Bytom: Skaba - Hricko, Klepczyński, Killar, Nowak - Barčík, Sawala, Grzyb, Bažík (76. Trzeciak), Radzewicz (65. Tomasik) - Podstawek (68. Zieliński).

Żółte kartki: Díaz (Wisła) - Nowak (Polonia).

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).

Widzów: 2000.

Komentarze (0)