W poniedziałek Robert Lewandowski - jak ujął to Czesław Michniewicz - "podpalił Europę". Kapitan Biało-Czerwonych przekroczył Rubikon, deklarując, że "nie widzi możliwości dalszej współpracy" z Bayernem. Więcej TUTAJ.
"Lewy" wypowiedział klubowi wojnę, więc na kontratak Olivera Kahna nie trzeba było długo czekać. Prezes Bayernu zarzucił Polakowi niewdzięczność i brak lojalności: - Myślę, że powinien wiedzieć, co mu dał nasz klub. Więcej TUTAJ.
Minęła doba, a echa głośnej deklaracji Lewandowski wcale nie milkną. Podczas wtorkowej konferencji prasowej reprezentacji Niemiec o komentarz w sprawie dziennikarze poprosili Leona Goretzkę. Gwiazdor Bayernu nie chciał zabierać głosu, tłumacząc, że "jego trzy grosze nic nie wniosą", ale w końcu przemówił.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski zabrał głos ws. swojej przyszłości i skrytykował Bayern! Padły mocne słowa
- Uważam, że historia "Lewego" i Bayernu jest napisana sukcesami. Dlatego chciałbym, żeby z szacunku do tej historii, obie strony działały mniej emocjonalnie i spróbowały znaleźć rozwiązanie dobre dla wszystkich stron - zaapelował 27-latek.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że sam Goretzka niedawno również negocjował z Bayernem warunki nowej umowy. Rozmowy trwały kilka miesięcy, a klub początkowo nie chciał spełnić żądań piłkarz.
Goretzka chciał 50-proc. podwyżki, przez co publicznie był ganiony przez władze Bayernu. Ostatecznie dopiął swego, bo przedłużył kontrakt o cztery lata w zamian za roczną pensję w wysokości 15 mln euro. Więcej TUTAJ.
Sytuacja "Lewego" jest inna, bo klub nie przedstawił mu nawet oficjalnej oferty przedłużenia wygasającego za rok kontraktu, a ustnie przekazał mu, że - zgodnie ze zwyczajem - nie może liczyć na umowę dłuższą niż rok.