Oswajaliśmy się z tą myślą od 12 kwietnia, gdy Bayern Monachium odpadł z Ligi Mistrzów z Villarrealem, a Real w niesamowitych okolicznościach zwyciężył rywalizację z Chelsea. Od soboty nie uciekniemy już od brutalnej prawdy: Złota Piłka 2022 trafi w ręce Karima Benzemy. Każdy inny werdykt jury będzie niespodzianką. By nie powiedzieć: niesprawiedliwością.
Złota Piłka to brakujący klejnot w koronie Roberta Lewandowskiego. Gwiazda Lionela Messiego zgasła w Paryżu, a plebiscyt "France Football" przestał być konkursem popularności, więc "Lewy" mógł liczyć na to, że to będzie ten rok, w którym zdobędzie upragnioną nagrodę. Indywidualnie znów był najlepszym z najlepszych.
Jako jedyny w Europie złamał barierę 50 zdobytych bramek. Potwierdził dominację w Bundeslidze: wygrał ją po raz dziesiąty, a jej królem strzelców został po raz siódmy. Do mistrzowskiej patery dorzucił też Superpuchar Niemiec. I jeszcze Polskę wprowadził na mundial.
ZOBACZ WIDEO: Ponad 2 mln wyświetleń. Cały świat pod wrażeniem "Lewego"
Ponadto redakcja "France Football" zmieniła zasady wyboru najlepszego piłkarza globu na bardziej korzystne dla Polaka. Po pierwsze, liczbę jurorów ograniczono do 100, odbierając prawo głosu dziennikarzom z krajów egzotycznych piłkarsko, którzy najmniej doceniali "Lewego" w poprzednich edycjach.
Po drugie, nagroda zostanie przyznana za sezon 2021/22. W roku mundialu mistrzostwa świata nie będą miały zatem wpływu na werdykt elektorów, a nawet największy patriota przyzna, że występ Polski w Katarze nie byłby argumentem za "Lewym".
Dziś to wszystko jednak nie ma znaczenia, bo osiągnięcia Lewandowskiego blakną przy wyczynach Benzemy. Może i Francuz nie był aż tak skuteczny jak Polak, ale nagrodą przewidzianą dla najlepszego strzelca w Europie jest Złoty But, a w Złotej Piłce liczą się też inne osiągnięcia.
A pod tym względem Benzema nie miał sobie równych. Zdobył, podobnie jak "Lewy", mistrzostwo i Superpuchar kraju, awansował także z drużyną narodową do mundialu w Katarze. Przebił jednak Polaka wygraniem Ligi Narodów i przede wszystkim Ligi Mistrzów. I rolą, jaką odegrał w sukcesach swoich drużyn.
Karim Benzema vs Robert Lewandowski w sezonie 2021/22:
Benzema | Lewandowski | |
---|---|---|
mecze | 53 | 53 |
gole/asysty | 49/16 | 56/11 |
gol co | 90 minut | 82 minuty |
udział w golu co | 67 minut | 68 minut |
sukcesy drużynowe | mistrzostwo Hiszpanii | mistrzostwo Niemiec |
Superpuchar Hiszpanii | Superpuchar Niemiec | |
Liga Mistrzów | awans do MŚ 2022 | |
Liga Narodów | ||
awans do MŚ 2022 | ||
sukcesy indywidualne | król strzelców LaLigi | król strzelców Bundesligi |
król strzelców Ligi Mistrzów |
Zwłaszcza te drugie rozgrywki mają znaczenie przy wyborze piłkarza roku, a "Benz" był absolutnym bohaterem Królewskich w drodze po 14. triumf w Champions League. Jeśli dwa lata temu Lewandowski kierował walcem, który rozjeżdżał rywali w Lidze Mistrzów, to Benzema teraz dźwigał Real na własnych barkach niczym mityczny Atlas glob ziemski.
Królewscy szli do finału na Stade de France czarnym szlakiem w środku nocy, ale Benzema rozświetlał mrok swoim blaskiem. Ekipa Carlo Ancelotti wyeliminowała kolejno PSG, Chelsea i Manchester City - trudno wyobrazić sobie bardziej wymagające podejście na szczyt. A gdy już wydawało się, że Real nie da rady, z butlą tlenową zjawiał się Francuz.
To jego hat-trick w rewanżu z PSG pozwolił Realowi na awans do ćwierćfinału (0:1, 3:1). W pierwszym meczu tej fazy z Chelsea też ustrzelił trzypak, a w rewanżu to jego trafienie w dogrywce dało Królewskim przepustkę do kolejnej rundy (3:1, 2:3). Bez jego goli (3) i asysty w półfinale z Manchesterem City (3:4, 3:1) nie byłoby też awansu Realu do finału.
W decydującym spotkaniu z Liverpoolem (1:0) gola nie strzelił, ale i bez tego wyrównał rekord Cristiano Ronaldo pod względem bramek zdobytych w fazie pucharowej Champions League (10) i został królem strzelców rozgrywek (15). A jego trafienia miały dużą wagę nie tylko w Lidze Mistrzów, ale też w turnieju finałowym Ligi Narodów.
Benzema w sezonie 2021/22 podbił Europę, a Lewandowski znów był tylko królem własnego podwórka. Podczas gdy Francuz torował Realowi drogę do finału, Lewandowski nie zrobił wiel, by Bayern uniknął kompromitacji w dwumeczu z Villarrealem. Oddał w tych spotkaniach łącznie dwa celne strzały. Zupełnie jakby Hiszpanie działali na niego jak kryptonit na Supermana.
Wiele wskazuje na to, że Złota Piłka pozostanie dla "Lewego" piłkarskim Świętym Graalem. W przyszłym roku jurorzy będą patrzyli na kandydatów przez pryzmat mundialu, a nie ma wątpliwości, że występ Polski w Katarze może bardziej zaszkodzić kapitanowi drużyny narodowej, niż mu pomóc.
W kolejnej edycji (2024) Lewandowski będzie potrzebował triumfu w Lidze Mistrzów i między innymi dlatego chce zmienić klub, by zwiększyć swoje szanse w walce o Złotą Piłkę. Bawarczycy są syci, nie przystąpią w najbliższych latach do wyścigu zbrojeń, by na poważnie liczyć się w grze o Champions League. W Monachium postawili na ewolucję, a nie rewolucję.
Nie ma przypadku w tym, że w XXI wieku Bayern wygrywa Ligę Mistrzów raz na dekadę, a "Lewy" nie ma aż tyle czasu, by czekać na kolejny triumf 5-6 lat. Tylko czy to akurat Barcelona gwarantuje mu szturm na Ligę Mistrzów? Dużego wyboru nie ma, bo w klubach, które mają obsesję na punkcie Champions League, czyli PSG i Manchesterze City, nie ma dla niego miejsca.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty