Zwycięstwo w cieniu tragedii - relacja z meczu Ruch Chorzów - Cracovia Kraków

Piłkarze Ruchu Chorzów pewnie i jak najbardziej zasłużenie pokonali na własnym stadionie 2:0 Cracovię Kraków. Gole dla Niebieskich zdobywali Wojciech Grzyb i Andrzej Niedzielan. Gdyby gospodarze mieli lepiej nastawione celowniki, a w bramce gości nie stałby Łukasz Merda, to wynik spotkania mógł być dużo wyższy.

W tym artykule dowiesz się o:

-> Ekstraklasa i I liga w pigułce <-

Piłkarze Ruchu Chorzów pewnie i jak najbardziej zasłużenie pokonali na własnym stadionie 2:0 Cracovię Kraków. Gole dla Niebieskich zdobywali Wojciech Grzyb i Andrzej Niedzielan. Gdyby gospodarze mieli lepiej nastawione celowniki, a w bramce gości nie stałby Łukasz Merda, to wynik spotkania mógł być dużo wyższy.

Już na kilka minut przed meczem wszyscy obecni na stadionie oddal cześć tragicznie zmarłym górnikom. Cisza, kilka razy przerywana brawami, trwała dobre pięć minut. Przez cały mecz w sektorze naprzeciwko trybuny głównej paliły się znicze ułożone w kształt krzyża. Z kolei pod jednym z sektorów za bramką, gdzie zasiadają kibice Niebieskich z Rudy Śląskiej zapalono kilkaset zniczy. Na płocie wywieszono flagę z napisem: "Wieczny Odpoczynek Racz Im Dać Panie. 18.09.2009". Przez pierwszy kwadrans fani Niebieskich nie dopingowali swoich ulubieńców czcząc pamięć górników.

Piłkarze obu drużyn zostali wyprowadzeni na mecz przez... braci Baranów. Grzegorz jest od dwóch tygodni kapitanem Niebieskich. Z kolei Arkadiusz przejął opaskę od Marcina Cabaja, który po słabszych występach został zastąpiony w bramce przez Łukasza Merdę.

Pierwszą groźną akcję stworzyli chorzowianie w 5 minucie. Strzał z szesnastu metrów Wojciecha Grzyba "wypluł" debiutujący w ekstraklasie Merda, ale żaden z zawodników Niebieskich nie potrafił dobić piłki do siatki,

Kolejna akcja chorzowian zakończyła się już powodzeniem. Piłkę na prawej stronie otrzymał Andrzej Niedzielan, zagrał w pole karne do Artura Sobiecha. "Abdul" mógł strzelać, ale podał do dobrze ustawionego Wojciecha Grzyba. Doświadczony pomocnik Niebieskich precyzyjnym uderzeniem przy słupku wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Obraz gry po objęciu przez gospodarzy nie uległ zmianie. Raz jeden, a następnie drugi zespół na chwilę przejmował inicjatywę, z której niewiele wynikało.

W 24 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego głową na bramkę Krzysztofa Pilarza główkował Dariusz Kłus, ale golkiper Niebieskich zrehabilitował się wcześniejszy błąd, gdy omal nie przepuścił "w stylu" Artura Boruca w Belfaście zagrania własnego obrońcy, i przerzucił futbolówkę nad bramkę. Chwilę później główkował Radosław Matusiak, ale gola nie było.

Pierwsza połowa była przeciętnym widowiskiem. Zadowolony z nikłego prowadzenia, świadomy swojej siły, Ruch nie rzucał się do ataków. Natomiast Cracovia nie potrafiła poważniej zagrozić bramce Pilarza. W ostatnich minutach pierwszej odsłony znowu Niebiescy wzięli się ostrzej do pracy, ale brakowało im wykończenia pod bramką przeciwnika.

Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. W środku pola trwała walka, która nie przekładała się na sytuacje podbramkowe. Goście nie chcieli lub też nie potrafili postawić wszystkiego na jedną kartę i zdecydowanie zaatakować Niebieskich. Wydawało się, że Pasy liczą przede wszystkim na rzuty wolne w wykonaniu Dariusza Pawlusińskiego. Chorzowianie wiedzieli z której strony grozi im największe zagrożenie i nie faulowali przyjezdnych przed własną bramką. Z boku pola karnego w 50 minucie Krzysztof Nykiel podciął Pawła Sasina. Obrońca Ruchu otrzymał żółtą kartkę i... opuścił boisko z powodu kontuzji. Tomasz Brzyski wrócił do linii obrony, a do pomocy wszedł Łukasz Janoszka, który jednak częściej grał trzeciego napastnika. "Ecik" wreszcie zaczął grać ambitnie i powoli zaczyna się prezentować tak, jak przyzwyczaił fanów Ruchu jeszcze w czasach występów z Niebieskimi w drugiej lidze.

Pierwszy kwadrans drugiej połowy nie porwał kibiców obecnych na trybunach. Im bliżej jednak było końca gry, tym wyraźniejszą przewagę posiadali Niebiescy. W 59 minucie Grzyb huknął z 25 metrów w samo okienko, ale Merda w sobie tylko znany sposób zdołał odbić ten strzał na róg. - Gdybym miał wybierać to wolałbym, aby po tym uderzeniu padł gol. Niewiele zdobyłem w karierze takich bramek. Szkoda, że nie wpadło. Szacunek dla bramkarza Cracovii - powiedział po meczu "Grzybek".

Z każdą kolejną minutą akcje Ruchu były coraz płynniejsze. Na lewej stronie walczył Janoszka, na prawej Grzyb, a w napadzie momentami nie do zatrzymania dla gości byli Niedzielan z Arturem Sobiechem. Gdyby napastnicy Ruchu zachowali więcej precyzji, to przy Cichej moglibyśmy oglądać kanonadę strzelecką Niebieskich.

Ruch w końcu zdobył, ale "tylko" jeszcze jednego gola. W 76 minucie doskonale do Niedzielana zagrał Sobiech, a "Wtorek" w sytuacji sam na sam pokonał Merdę. Chwilę wcześniej golkiper z Krakowa nie dał się pokonać napastnikowi Niebieskich w sytuacji sam na sam. Chorzowianin chciał lobować bramkarza, ale uczynił to zbyt słabo.

Po objęciu dwubramkowego prowadzenia podopieczni Waldemara Fornalika dążyli do kolejnych trafień. Bramkarz Cracovii był już jednak na tyle rozgrzany, że nie dał się pokonać m.in. Janoszce, Brzyskiemu i Niedzielanowi. Napastnik Ruchu mógł dołożyć kolejne trafienia do swojego dorobku, ale najpierw z trzech metrów w niezwykle trudnej sytuacji kopnął piłkę w kierunku bramki... Pilarza, następnie nie trafił głową w świetnie dośrodkowaną piłkę, a na koniec w kolejnej sytuacji sam na sam minimalnie spudłował.

Goście mogli w doliczonym czasie gry pokusić się o honorowe trafienie, ale pod bramką Pilarza zabrakło im tego, czego brakował w poprzednim sezonie: umiejętności. Zespołowi Pasów nie można zarzucić, iż przeszedł obok meczu. Cracovia grała ambitnie, zespół jest poukładany, ale co z tego skoro drużyna ma siły na godzinę gry. Ponadto w decydujących momentach niektórym zawodnikom z Krakowa po prostu brakuje wiary we własne umiejętności. Oresta Lenczyka czeka przy Kałuży dużo pracy.

A Ruch? Niebiescy wygrali czwarty z kolei mecz na własnym stadionie do zera. Wliczając do tego pojedynku mecze z poprzedniego sezonu z ŁKS Łódź (2:0) i Piastem Gliwice wynika, że Krzysztof Pilarz na własnym stadionie jest niepokonany od 540 minut. Co więcej, cały zespół Niebieskich gola u siebie w lidze nie stracił od 574 minut. Takiej passy przed sezonem niewielu się spodziewało. Ruch gra ładnie dla oka i co najważniejsze skutecznie. Kibice, którzy przez niemal dwa kwartały 2009 roku oglądali bezbarwny zespół, przecierają oczy ze zdumienia. Przecież to ci sami piłkarze, wzmocnieni Andrzejem Niedzielanem i prowadzeni przez Waldemara Fornalika potrafili w ciągu kilku miesięcy stać się zespołem, który plasuje się w ścisłym czubie tabeli.

Ruch Chorzów - Cracovia Kraków 2:0 (1:0)

1:0 - Grzyb 13'

2:0 - Niedzielan 75'

Składy:

Ruch Chorzów: Pilarz - Nykiel (52' Janoszka), Sadlok, Grodzicki, Jakubowski - Grzyb, Grzegorz Baran, Straka (90+4' Scherfchen), Brzyski - Sobiech, Niedzielan (90' Pulkowski).

Cracovia Kraków: Merda - Szeliga, Polczak, Wasiluk, Derbich - Sasin, Arkadiusz Baran (78' Klich), Kłus, Pawlusiński, Moskała (60' Mierzejewski) - Matusiak (84' Kaszuba).

Żółte kartki: Straka, Nykiel (Ruch) oraz Wasiluk (Cracovia).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 9000 (450 gości).

Najlepszy piłkarz Ruchu: Andrzej Niedzielan

Najlepszy piłkarz Cracovii: Łukasz Merda

Piłkarz meczu: Andrzej Niedzielan

Statystyki:

Ruch - Cracovia I połowaII połowaŁącznie
Gole 1:0 1:0 2:0
Strzały 3:3 10:3 13:6
Strzały celne 2:1 6:1 8:2
Strzały niecelne 1:2 4:2 5:4
Rzuty rożne 2:4 7:3 9:7
Faule 12:7 9:4 21:11
Spalone 0:1 1:2 1:3
Słupki/poprzeczki 0/0:0/0 0/0:0/0 0/0:0/0
Kartki 1:0 2:1 3:1
Żółte kartki 1:0 2:1 3:1
Czerwone kartki 0:0 0:0 0:0
Źródło artykułu: