Hiszpania w to spotkanie weszła znakomicie. Mistrzowie świata pokazali klasę nie pozwalając przeciwnikowi na zbyt wiele. Już po pięciu minutach gry było 10:1 dla podopiecznych Aito Garcii Renesesa. Jedyny punkt dla Chorwatów z linii rzutów wolnych zdobył Roko Leni Ukić. Wicemistrzowie Europy - tak jak w poprzednich spotkaniach - świetnie wykorzystywali Pau'a Gasola. Koszykarz ten był niezawodny i głównym sprawcą tak wysokiej przewagi teamu z Półwyspu Iberyjskiego. W miarę upływu czasu zawodnicy Jasmina Repesy przebudzali się gracze z Bałkanów, ale było już za późno aby myśleć w tej partii o dogonieniu przeciwnika. Kluczem do tak wysokiego prowadzenia była wszechstronność - dużo akcji podkoszowych, ale także dużo rzutów z dystansu. Defensywa Chorwatów nie była na to przygotowana.
Spotkanie się wyrównało w kolejnej odsłonie. Nadal świetnie spisywał się Pau Gasol. Momentami z dobrej strony prezentował się jego brat - Marc Gasol. Hrvatska okazyjnie łapała wiatr w żagle, w efekcie czego przewaga Hiszpanów topniała, ale było to tylko chwilowe. Później na dobry tor wracali mistrzowie świata, którzy w ten sposób udowodnili, że są bardzo silnym zespołem. Ostatecznie po pierwszej połowie było 37:26 dla wicemistrzów Starego Kontynentu.
Po przerwie swój styl gry narzucili koszykarze z Półwyspu Iberyjskiego. W ekspresowym tempie powiększyli oni swoją przewagę. Najpierw celny rzut z półdystansu oddał Jorge Garbajosa, a kilka chwil później zza linii 6,25 m. trafił Rudy Fernandez i było już 16 oczek różnicy. Chorwaci nie powiedzieli jednak ostatniego słowa. W tej partii postawili oni na obronę. Tym samym zmusili Hiszpanów to bardziej uważnej gry w ataku. Wpłynęło to oczywiście na skuteczność mistrzów świata, ale problemy w ofensywie mieli także zawodnicy z Bałkanów. Gra się bardzo wyrównana, ale wynik nadal był korzystny dla teamu Renesesa. Chorwaci ostatnią kwartę zaczynali tym razem z 13-punktowym deficytem.
Nie było już mowy o zwycięstwie graczy z Bałkanów. Przewaga mistrzów świata była zbyt duża, a i różnica klas między tymi zespołami była widoczna. Kiedy tylko ekipa znad Morza Adriatyckiego notowała okres dobrej gry, szybko przerywali go Hiszpanie wrzucając drugi bieg. Czwarta partia była więc tylko formalnością. Koszykarze Jasmina Repesy - aktualnego szkoleniowca Lottomatiki Rzym, sami nie wierzyli już w sukces. Wicemistrzowie Starego Kontynentu zaliczyli świetną serię - 12:0, która tylko "dobiła" rywala. To był przysłowiowy gwóźdź do trumny. Od tego momentu zawodnicy z Półwyspu Iberyjskiego zaczęli odliczać czas do końca pojedynku. Mecz zakończył się pewnym, bo aż 13 punktowym zwycięstwem mistrzów świata - 72:59.
Chorwacja przegrała albowiem - tak jak w spotkaniu z Argentyną - zagrała bardzo nieskutecznie. Właśnie w meczu z obrońcami tytułu było widać jak bardzo uzależnieni od rzutów z dystansu są koszykarze z Bałkanów. Jednak przeciwko Hiszpanii trafili zaledwie 5 z 19 prób - 26 procentowa skuteczność. Gracze Repesy nie mieli także pomysłu jak zatrzymać Pau'a Gasola, czy też go ograniczyć. To właśnie ten zawodnik na swoje konto zapisał najwięcej oczek - 20, a także zebrał z tablic aż 10 piłek. W oczy rzuca się fakt, iż Chorwaci nie przekroczyli bariery nawet 60 punktów. Nie było więc mowy o zwycięstwie nad jakimkolwiek zespołem, albowiem w ćwierćfinale trzeba już zagrać na niezwykle wysokim poziomie.
Hiszpania - Chorwacja 72:59 (22:11, 15:15, 14:12, 21:21)
Hiszpania: Pau Gasol 20 (10 zb.), Reyes 13, Calderon 10, Fernandez 8, Garbajosa 8, Mumbru 7, Marc Gasol 3, Rubio 3, Navarro 0, Rodriguez 0, Lopez 0, Jimenez 0.
Chorwacja: Banić 15, Planinić 12, Ukić 7, Kus 7, Tomas 7, Loncar 4, Rozić 4, Nicević 2, Prkacin 1, Barac 0.