Polska - Rosja 3:2 (17:25, 26:24, 24:26, 25:23, 15:12)
Polska: Michał Winiarski, Daniel Pliński, Paweł Zagumny, Mariusz Wlazły, Łukasz Kadziewicz, Sebastian Świderski, Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Krzysztof Gierczyński, Marcin Możdżonek, Marcin Wika, Piotr Gruszka, Paweł Woicki
Rosja: Semen Połtawski, Aleksander Kosariew, Siergiej Grankin, Siergiej Tietiuchin, Aleksander Wołkow, Aleksiej Kuleszow, Aleksiej Werbow (libero) oraz Jurij Bierieżko, Maksim Michajłow, Wadim Chamuckich
Podobnie jak dwa lata temu w mistrzostwach świata w Japonii, także i w poniedziałek w fazie grupowej pekińskich igrzysk Polacy wygrali z Rosją 3:2. Z pewnością nikt nie będzie miał nic przeciwko, jeśli podopieczni trenera Raula Lozano powtórzą sukces z MŚ i zdobędą w stolicy Chin srebrny medal. Wcześniej czeka ich ćwierćfinał - spotkają się z zespołem 2. lub 3. z drugiej grupy.
Reprezentanci Polski w bardzo dobrym stylu zatrzymali niepokonanych dotychczas w olimpijskich zawodach Rosjan. Nieudany był tylko pierwszy set. Zaczęło się od stanu 1:5, a następnie polscy zawodnicy przegrywali 3:8 i 5:10. Głównymi grzechem było słabe przyjęcie i atak (poza Michałem Winiarskim). Rywale świetnie serwowali, a po drugiej przerwie technicznej szybko objęli prowadzenie 19:9. Z polskiego obozu warto odnotować było jedynie olimpijski debiut Krzysztofa Gierczyńskiego.
Przebudzenie nastąpiło w drugiej partii, w której dominowali Polacy, ale już bez Sebastiana Świderskiego i Daniela Plińskiego (zastąpili ich Marcin Możdżonek i Marcin Wika). "Sborna" nie radziła sobie z silnymi zagrywkami Mariusza Wlazłego, a polski zespół prowadził już 6:2. Błędy w odbiorze serwisu sprawiły, że przewaga topniała, a Rosjanie zaczęli seryjnie zdobywać punkty. W ekipie Polski coraz lepiej zaczął funkcjonować blok, co przełożyło się na wynik - 21:18. Końcówka była dramatyczna, bowiem Polacy przegrywali 21:22 i 23:24. W tym momencie lider rywali - Siemion Połtawski zaserwował w aut. Seta zakończył plasowany atak Winiarskiego.
Równie emocjonujące i wyrównane były kolejne partie. Rezultat zmieniał się jak w kalejdoskopie, a po obu stronach siatki nie brakowało akcji na najwyższym poziomie, zarówno w ataku, jak i obronie. Co prawda trzeciego seta Polacy przegrali, lecz w następnym udowodnili swą wyższość - ze stanu 4:8 wyprowadzili na 9:8. Przy wyniki 24:21 rosyjska drużyna zaczęła świetnie bronić, ale wtedy atomowym zbiciem popisał się Łukasz Kadziewicz.
Tie-break był wyrównany tylko do rezultatu 4:4. Po zablokowaniu Połtawskiego polscy siatkarze prowadzili już 10:7. Takiej przewagi nie mogli już roztrwonić.