Droga do IO kobiet: Kazachstan - debiutant na dorobku

Kosmodrom Bajkonur, stepy, pustynie, chroniczny niedobór wody, Borat i Fristajlo – z tym kojarzy się dziś Kazachstan - kraj, którego siatkarska reprezentacja kobiet będzie debiutować na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. A wszystko zaczęło się niedaleko, w stolicy Japonii, Tokio...

W tym artykule dowiesz się o:

Siatkarki Kazachstanu nie miały łatwej drogi do Capital Indoor Stadium. Nie zakwalifikowały się do Pucharu Świata, więc pozostały im jedynie azjatyckie kwalifikacje kontynentalne, które połączone zostały z turniejem interkontynentalnym dla innych regionów świata, co dodatkowo podwyższało poziom.

Podopiecznym Wiktora Żurawiewa w Tokio przyszło zmierzyć się z Serbią, Polską, Japonią, Portoryko, Dominikaną, Koreą Południową i Tajlandią. Awans i prawo gry w dzielnicy Haidian uzyskiwała pierwsza trójka i najlepsza drużyna azjatycka. Kazaszki nie zaczęły najlepiej tych zmagań – w czterech setach odprawiły je siatkarki Zorana Terzicia. Potem było jednak jeszcze gorzej – w 69 minut z Kazaszkami uporały się Polki, trzech setów na pokonanie zespołu Żurawiewa potrzebowały również Japonki. Sytuacja robiła się nieciekawa, lecz pojawiły się pierwsze oznaki na lepsze jutro. Portorykanki potrzebowały rozegrać tiebreaka z ekipą Kazachstanu, i choć Żukowa i spółka zdobyły więcej małych punktów, mecz jednak przegrały. Bilans 0-4 nie napawał optymizmem, był niczym czarny kruk zwiastujący zło nad głowami siatkarek. Piątej porażki Kazaszki doznały w meczu z Dominikaną i znów nie ugrały nawet seta. Najważniejsze jednak miało nadejść – dwa mecze z drużynami z Azji, które trzeba było wygrać. Pierwszym rywalem były Koreanki z południa. Podopieczne Żurawiewa zagrały lepiej niż przeciwniczki i ograły Azjatki w trzech setach. Pojawiła się iskierka nadziei. Ostatni mecz turnieju Kazaszki musiały rozegrać z Tajkami. W tym pojedynku również okazały się lepsze, a dzięki temu, że Japonia była w pierwszej trójce i zwolniła miejsce dla najlepszej drużyny azjatyckiej, bilety do Pekinu dla siatkarek Kazachstanu stały się faktem.

Po zdobyciu prawa do gry w Capital Indoor Stadium Kazaszki rozpoczęły przygotowania, a jednym z etapów na drodze do stolicy Chin było World Grand Prix, gdzie reprezentacja Kazachstanu wystąpiła po raz drugi. W 2007 roku była republika radziecka zajęła 10. miejsce, teraz jednak wynik nie był sprawą pierwszorzędną. Można rzec, był nawet sprawą rzędu ósmego czy dziesiątego. W pierwszych sześciu konfrontacjach Kazaszki nie ugrały nawet seta, tylko w jednej partii na 18 Kazaszkom udało się doprowadzić do gry na przewagi. Przełom przyszedł dopiero podczas III weekendu WGP. Ekipa Żurawiewa stanęła naprzeciwko Tajlandii, tej samej, którą pokonała w kwalifikacjach do IO. W Tokio zespół kazachski wygrał w czterech setach, teraz potrzebował tiebreaka, aby udowodnić wyższość nad rywalkami. Jak się okazało, był to jedyny wygrany mecz w 16. edycji World Grand Prix dla Kazaszek. Z jednym zwycięstwem i ośmioma porażkami zespół z Azji Środkowej zajął ostatnią, 12. lokatę w klasyfikacji. Nie da się jednak ukryć, że kontakty z mocnymi zespołami sporo dały drużynie Wiktora Żurawiewa i wskazały miejsce w szyku światowej siatkówki.

Zespół kazachski prezentuje styl bardzo zbliżony do rosyjskiego. Nic dziwnego, Kazachstan jeszcze do 16 grudnia 1991 roku był jedną z republik radzieckich i także tutaj wpływy rosyjskie odcisnęły swoje piętno. Świetny blok, lecz nieco wolniejsza, siermiężna gra – tak w skrócie można określić styl Kazachstanu. Gwiazdami zespołu są m. in. zawodniczka klubu Rahat, wielbicielka łyżwiarstwa figurowego Inna Matveyeva, która zdobywa sporo oczek dla swojego teamu, czy Jelena Pavlova, miłośniczka powieści Alexandre'a Dumasa "Królowa Margot".

Kazaszki w fazie grupowej Igrzysk Olimpijskich trafiły na Włoszki, Rosjanki, Serbki, Brazylijki i Algierki. Zapowiada się więc, że podopieczne Żurawiewa będą w stanie odnieść tylko jeden triumf – z Algierkami. Wydaje się, że Kazaszki swój debiutancki udział w IO zakończą na fazie grupowej. Chyba, że pójdą na całość i będzie odrobina "Fristajlo"...

Komentarze (0)