- Zwłaszcza ja zwiodłem dziś kolegów, bo zagrałem beznadziejnie. Czuję się odpowiedzialny za porażkę z Finami – dodał. – Nie można wygrać spotkania, jeśli czterech zawodników prezentuje się grubo poniżej normy.
W poprzednich dwóch meczach, które kończyły się dopiero po pięciu setach niemieccy siatkarze straciliśmy sporo sił, zwłaszcza we wczorajszym, z Serbami. - Finowie natomiast zagrali dziś koncertowo - mówił Andrae. - Nie mieliśmy z nimi najmniejszych szans. Tym bardziej, że właściwie żaden z nas nie zagrał dziś na chociażby wczorajszym poziomie. Przegraliśmy spotkanie siłą ataku i bloku – ocenił.
- Nie ma jednak co zwalać na zmęczenie, bo jesteśmy zawodowcami i wiemy że tak właśnie wygląda gra na turniejach – kontynuował rozczarowany i nieco przygnębiony siatkarz.
Na pytanie czy Turcja pomoże Niemcom awansować do półfinału zawodnik zareagował…śmiechem. –Bardzo bym chciał, żeby tak się stało, ale niestety, jestem realistą. Prawda jest taka, że sami pogrzebaliśmy swoje szanse i teraz nie ma co się oglądać na rywali. Być może nasz czas po prostu jeszcze nie nastał.
Zawodnik nie zamierzam jednak oglądać spotkania o "być albo nie być" swojej drużyny na hali, bo jak stwierdził, nie wytrzymałby tego nerwowo. - Ale na pewno obejrzę je w hotelu. Tyle tylko mi pozostało – zakończył siatkarz Mlekpolu.
* Z Imiru dla Sportowych Faktów Ilona Kobus