Wzruszające słowa polskiej paralimpijki. "Miało nas tu nie być"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Ulrik Pedersen/NurPhoto / Na zdjeciu: Joanna Mazur
Getty Images / Ulrik Pedersen/NurPhoto / Na zdjeciu: Joanna Mazur
zdjęcie autora artykułu

Choć skończyło się bez medalu, Joanna Mazur po ukończonym na szóstym miejscu biegu finałowym na 1500m kat. T11 (osoby niewidome) na igrzyskach paralimpijskich Paryż 2024, miała łzy w oczach.

W tym artykule dowiesz się o:

Joanna Mazur miała plan na swój finałowy start w Paryżu. Chciała nieco zamieszać na początku i pozwolić grupie się wyprzedzić, a potem zaatakować i dogonić zmęczonych rywali. Tak jednak do końca się nie udało. Polka i partnerujący jej Michał Stawicki, który jest jej przewodnikiem, są szóstą parą na świecie.

Zwyciężyła Yayesh Gate Tesfaw z Etopii, ustanawiając w tym biegu rekord świata (4.27,68), druga na mecie była Chinka He Shanshan, a trzecia Louzanne Coetzee z RPA.

Mazur i Stawicki w 2017 roku na tym dystansie zdobyli mistrzostwo świata. Jednak od tamtej pory wiele się zmieniło. W międzyczasie u biegaczki zdiagnozowano depresję.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak trenuje najlepszy klub Europy

- Miało nas tu nie być. Ostatni rok to moja walka z depresją. Więc choć to 6. miejsce nie jest sukcesem sportowym, to fakt że przetrwaliśmy wspólnie tak trudny okres, to wielki sukces naszego zespołu - mówiła po biegu (cytat za Michałem Polem, attache prasowym reprezentacji Polski na igrzyska paralimpijskie w Paryżu).

Sportsmenka wyznała, że sama nie rozumiała, co się z nią dzieje. - Czytałam o depresji, ale sądziłam, że jak ktoś ją ma, to ma po prostu gorszy czas i przejdzie. Jak przeziębienie. Dopiero kiedy mnie dotknęła, zrozumiałam jaka jej towarzyszy bezradność - wyjaśniła.

Na tym samym dystansie w poniedziałek do wtorkowego finału (również w klasie T11) awansował Aleksander Kossakowski z przewodnikiem Krzysztofem Wasilewskim.

Czytaj też:  "To jest jakiś przebrany lis". Polski paraolimpijczyk ostro o złotym medaliście Dostają nawet 15 tys. zł miesięcznie od rządu. I to przez dwa lata

Źródło artykułu: WP SportoweFakty