Światowe media: Magik Romero wyczarował finał, Holandia przeżyła dramat
"Bóg i Romero są argentyńscy" - tytułuje jeden z portali relację ze zwycięskiego dla Albicelestes półfinału z Holandią. Po meczu rozpoczęło się huczne świętowanie w wielkich miastach.
Cała drabinka mundialu została uzupełniona. Reprezentacja Niemiec poznała przeciwnika w finale, którym będzie Argentyna. "Albicelestes" pokonali w półfinale Holandię dopiero po serii rzutów karnych. Bohaterem konkursu został Sergio Romero. Bramkarz grający ostatnio w AS Monaco obronił dwa uderzenia: Rona Vlaara i Wesleya Sneijdera. Przez 120 minut mecz piłkarski przypominał partię szachów. Ostożna, wyrachowana gra wyglądała momentami tak, jakby obie reprezentacje czekały na jedenastki.
Argentyna świętuje pierwszy finał mundialu od 1990 roku. "Historyczna data, Romero bohaterem" - zachwyca się lanacion.com.ar. "Nadszedł czas, by całe napięcie odczuwane tego wieczoru zostało zapomniane. Nadszedł czas, by uronić łzy, jak zrobił to Javier Mascherano. Pobiec szalenie jak Lionel Messi czy skakać i latać jak Sergio Romero w rzutach karnych. Tak, Argentyna jest w finale mistrzostw świata po 24 latach. Znów zagra z Niemcami".
"Fani Albicelestes eksplodowali radością w każdym sektorze. Piłkarze chcą pozdrowić każdego z nich. Pada deszcz, ale kogo to teraz obchodzi?. Nikt nie chce opuścić stadionu" - zachwycał się korespondent La Nacion.
"Nadchodzi czas, by pomyśleć o finale na Maracanie, o którym argentyńscy piłkarze śnili przez tyle nocy. Ale to dopiero za cztery dni. Teraz święto po tylu rozczarowaniach i niepowodzeniach" - czuć euforię w emocjonalnej relacji.