Emil Forsberg jest jak lampa "Forsa" - bardzo elastyczny, ale niezbyt jasny. Victor Lindelof przypomina parasol "Lindoja", bo można na nim polegać, kiedy trzeba zapewnić solidną osłonę jak zrobi się gorąco. Filip Helander to wypisz, wymaluj listwa "Helande" - wyglądająca ładnie, ale mająca też trochę stali. Z kolei Mikael Lustig został zestawiony ze stojakiem na buty "Lustifik", ponieważ nie boi się wsadzić buta, gdy jest to konieczne.
Tak "The Sun" porównuje 6 skandynawskich piłkarzy do mebli z najsłynniejszego sklepu tego kraju. A na koniec dodaje jeszcze uszczypliwie, że drużyna "w przeciwieństwie do "IKEI", nie ma kluczowego gracza o nazwie "Allen" [klucz inbusowy - przyp. red.]". Tymczasem Szwedzi nic sobie z tego nie robią i są jedną z rewelacji MŚ.
Anglicy podgrzewają atmosferę przed sobotnim meczem na wszelkie sposoby. Nie tylko media, ale także i kibice. "Gra Szwedów jest jak montaż mebli z IKEI: żmudny, trochę chaotyczny, ale z dobrym efektem". To jedno ze zdań krążących w ostatnich dniach po internecie. Przy innym, podobnym, można nawet znaleźć instrukcję potrzebną do... rozegrania meczu, wzorowaną na tych do składania mebli.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Listkiewicz: Nie możemy odmówić sprawdzenia sytuacji przez VAR. To wierutna bzdura!
- Niektórzy odbierają to jako ataki, ale w większości się z tego śmiejemy i traktujemy jako żarty. W sumie jest też w tym trochę racji, bo nasza drużyna tworzy wiele dobrych sytuacji, których nie wykorzystuje. Ale i tak wygrywa, czyli na efekt, tak jak w przypadku mebli nie można narzekać - mówi jeden ze szwedzkich fanów.
Brytyjczycy naśmiewają się z przeciwników, tworzą wrażenie bardzo pewnych siebie. Tymczasem wcale nie powinni czuć się półfinalistami jeszcze przed spotkaniem. Szwedzi w Rosji wygrali przecież grupę z mistrzami świata. W dużej mierze zrobili to dzięki twardej, walecznej obronie. Jednak nie można zaprzeczyć, że mają także pomysł na grę w ofensywie. Rozgrywają piłkę szybko, potrafią nadać odpowiednie tempo akcji. Dzięki temu stwarzają sobie wiele okazji. Ich mankamentem bywa jednak brak skuteczności. Ale mimo to udało się im wygrać aż 3 z 4 spotkań.
I to wszystko bez najsłynniejszego piłkarza. Teraz przestaje dziwić, że skandynawscy kibice nie chcieli powołania Zlatana Ibrahimovicia na mundial. A i szkoleniowiec Janne Andersson nie potrzebował gwiazdy. Z "Ibrą" na MŚ Szwedzi docierali tylko do 1/8 finału w 2002 i 2006 roku. A już w pierwszym turnieju bez niego udało się poprawić ten wynik.