Z Wołgogradu Mateusz Skwierawski
Kapitan reprezentacji Polski przed turniejem zaliczany był do grona zawodników, którzy będą mieli największy wpływ na grę swojej drużyny na mundialu. Eksperci się nie pomylili, bo brak formy napastnika sprawił, że nasza kadra spisała się w turnieju fatalnie, strzeliła tylko dwa gole w trzech meczach.
Mistrzostwa świata pokazały dobitnie, czym kończy się gorsza dyspozycja kapitana kadry. Robert Lewandowski w eliminacjach MŚ był najlepszym strzelcem w Europie. Zdobył 16 z 28 goli drużyny Adama Nawałki. Na mundialu był cieniem piłkarza z eliminacji. W trzech spotkaniach grupowych miał w zasadzie dwie dobre sytuacje strzeleckie. Raz jego uderzenie obronił bramkarz Kolumbii (0:3), za drugim Lewandowski po świetnym podaniu Kamila Grosickiego spudłował z kilku metrów w spotkaniu z Japonią (1:0). Napastnikowi oprócz tego zdarzały się też proste błędy, jak niedokładne przyjęcia, niewymuszone straty czy niecelne podania. A takie zagrania Lewandowskiemu praktycznie się wcześniej nie zdarzały.
To drugi duży turniej z rzędu, w którym od piłkarza Bayernu Monachium wymaga się pełnienia roli lidera i przede wszystkim goli. W 2016 roku podczas mistrzostw Europy Lewandowski również długo zawodził pod bramką rywali. Bramkę zdobył dopiero w ostatnim meczu z Portugalią w ćwierćfinale. Biało-Czerwoni odpadli wówczas po serii rzutów karnych, a Lewandowski narzekał po turnieju, że nie mógł zrobić więcej, bo był kryty przez dwóch, a nawet trzech rywali.
Sytuacja powtórzyła się dwa lata później w Rosji. Napastnik raz jeszcze dobitnie przekonał się, że w pojedynkę może wygrywać co najwyżej mecze w kwalifikacjach, natomiast na dużym turnieju przy wyższym poziomie przeciwników sam nie jest w stanie niczego wyklarować. - Nie wyszkolono mnie tak, że ogram pięciu, bramkarza i strzelę gola. Brakowało mi podań - mówił po spotkaniu z Kolumbią. Nie zmienia to jednak faktu, że nasz kapitan zwyczajnie rozczarował. Przede wszystkim samego siebie.
Rosyjski "Sport Express" umieścił Polaka w jedenastce gwiazd, ale tych, które zawiodły najbardziej. I tak Lewandowski znalazł się w ataku z Leo Messim (choć Argentyńczyk golem z Nigerią zapewnił drużynie awans do 1/8) i Thomasem Mullerem (Niemcy podobnie jak Polacy również odpadli w fazie grupowej). Zresztą rosyjscy eksperci najbardziej uderzyli właśnie w kadrę naszych zachodnich sąsiadów. W składzie najgorszej drużyny umieścili w sumie pięciu piłkarzy z Niemiec, również: Manuela Neuera, Joshue Kimmicha, Jerome'a Boatenga i Mesuta Oezil.
Podobnego zdania co Rosjanie są Anglicy. "Guardian" w jedenastce rozczarowań też postawił na Lewandowskiego. - Był bezzębny. Oddał dziewięć strzałów, trzy były celne - czytamy w komentarzu. W najsłabszym zespole znalazł się też Piotr Zieliński. Trudno się z tą decyzją nie zgodzić. Pomocnik Napoli miał czas, by dojrzeć w dorosłej reprezentacji, rozegrał najwięcej minut ze wszystkich zawodników Adama Nawałki w eliminacjach MŚ, na dużym turnieju miał w końcu pokazać ogromny potencjał, ale niestety dalej nie potrafi skorzystać ze swoich atutów. To zdecydowanie najlepiej wyszkolony technicznie zawodnik w kadrze, który z piłką jakby bez większego wysiłku robi rzeczy, nad którymi inni zawodnicy muszą pracować czasami i przez całą karierę.
Zieliński zaprezentował niestety to, do czego się przyzwyczailiśmy: zachowawczość, strach przed wzięciem gry na siebie, a czasem nawet i proste straty. Był też zupełnie nieprzydatny z przodu. - Miał okazję zaimponować. Był odpowiedzialny, za dostarczanie piłek napastnikom. Przez 259 minut stworzył kolegom tylko dwie okazje - podsumowuje Zielińskiego "Guardian".
Reprezentacja zajęła ostatnie miejsce w grupie H. Przegrała z Senegalem i Kolumbią i wygrała w trzecim meczu o honor z Japonią (1:0) po golu Jana Bednarka.
ZOBACZ WIDEO Kadra podzielona przez Lewandowskiego? Boniek w wywiadzie nie pozostawił wątpliwości