Spotkanie z Kolumbią to najważniejszy mecz naszych czasów - albo jeszcze coś się uda wykrzesać z tego pokolenia albo skończy się na tym, że szczytem możliwości naszej drużyny był ćwierćfinał EURO 2016, a na mundial jesteśmy po prostu za słabi.
Być może jest tak, że większość kibiców przeszacowała możliwości naszej drużyny, że nie dopuszczono głosów racjonalnych, a i te nie były zbyt często, bo po co psuć atmosferę przed turniejem.
Na pewno dziś nie jest to zespół tak mocny jak podczas mistrzostw Europy. Trzon stanowili wtedy zawodnicy będący w topowej formie, jak Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak czy Robert Lewandowski, który właśnie w sezonie przed ME był w najlepszej swojej dyspozycji kiedykolwiek. Zajął 4. miejsce w klasyfikacji na Złotą Piłkę, strzelił 30 bramek w Bundeslidze, był królem strzelców eliminacji.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Marek Wawrzynowski: Lewandowski zdaje sobie sprawę, że traci życiową szansę
W doskonałej dyspozycji był też Arek Milik, wciąż wysoką formę zachowywał Łukasz Piszczek. Były więc powody do optymizmu. Dziś każdy z zawodników zaliczył mniejszy bądź większy zjazd, a niektórzy jak Piszczek czy Błaszczykowski dodatkowo są znacznie starsi, co przy ich stylu gry, opartym na szybkości i przyspieszeniu, jest bardzo istotne. Patrząc racjonalnie nie jesteśmy faworytem w meczu z Kolumbią. Dlatego zawodnicy tak często powtarzają słowo "wiara". Słowo typowo polskie. Nic więcej nam nie zostało. Ja swoją wiarę opieram na świadomości Roberta Lewandowskiego. To zawodnik, po którym spodziewałem się znacznie więcej.
Jedna z sytuacji do zapamiętania z meczu z Senegalem była wtedy, gdy Lewandowski cofnął się na środek, wziął piłkę sam chciał uratować naszą sytuację. Skończyło się na faulu, żółtej kartce Senegalczyka i prawie bramce z wolnego, jednak świetnie zachował się bramkarz rywali.
Tego właśnie oczekują od Lewandowskiego. Trener może się pomylić, wybrać złą taktykę. Ale na boisku to piłkarze muszą ocenić sytuację, dostosować się, wykreować coś. Trener może reagować na pewne rzeczy, ale jego rola jest ograniczona. To nie jest play station. Najwięcej zależy od piłkarzy, od liderów. Motywacja z szatni jest ważna, płomienne przemowy mają znaczenie, ale gdy nie idzie, sprawy w swoje ręce muszą wziąć zawodnicy.
Tak jak zrobił Cristiano Ronaldo w meczu Portugalii z Hiszpanią, tak jak zrobił Toni Kroos w meczu Niemców ze Szwecją, czy Luka Modrić, który poprowadził Chorwatów do wygranej z Argentyną. To wszystko zawodnicy Realu Madryt, z najlepszą mentalnością. Lewandowski od lat chciałby być wśród nich.
Podobnymi graczami są Eden Hazard, który reguluje prędkość belgijskiej drużyny czy Gareth Bale, który podczas EURO we Francji ciągnął wózek z napisem Walia. Są tacy zawodnicy o wielkiej osobowości, wielkich charakterach, ludzie którzy wyprowadzają ataki, podkręcają tempo spotkania, wynoszą swoje drużyny na wyższy poziom. Jest to sprawa charakterologiczna. Albo to masz, albo nie.
Myślę, że Lewandowski też umie wziąć grę na swoje barki. Przecież właściwie wepchnął nas do tego turnieju, a wcześniej do EURO. Był wielkim liderem, gdy nie szło to właśnie on brał piłkę. Oczywiście inni byli rywale, ale wcale nie słabi. Ale w meczu z Senegalem zapomniał o tym. Myślę, że on sam też musi zdawać sobie sprawę z doniosłości chwili. Wielu ludzi oddałoby mu dziś tytuł najlepszego piłkarza w historii kraju, ale spójrzmy na brutalne fakty: Deyna i Boniek byli liderami drużyn, które zajęły trzecie miejsce na świecie, Lato był królem strzelców mistrzostw świata, poza tym - podobnie jak Żmuda - dwukrotnie był na podium mundialu, dzięki paradom Tomaszewskiego zaczęła się wielka era polskiego futbolu.
Osiągnięcia Lewandowskiego w piłce reprezentacyjnej wyglądają przy tym tak sobie. Ok, po raz pierwszy od 30 lat wyszliśmy z grupy na jakimkolwiek turnieju, ale to wciąż nie to samo. Oczywiście musimy wiedzieć, że wiele się zmieniło. Kiedyś mieliśmy całą grupę piłkarzy na światowym poziomie więc graliśmy zupełnie inaczej. Jednak historia jest bezwzględna i nie bierze jeńców. Jeśli ktoś myśli, że "Lewandowski ma to gdzieś", to sądzę, że się myli. Każdy piłkarz jest łasy na trofea, nagrody, wyróżnienia. Nic w tym złego. Chciałbym, żeby zasłużył na kolejną.
Tu w Soczi widać trochę zniechęcenie wśród zawodników. Jest izolacja, na konferencje prasowe przysyłani są młodzi i rezerwowi. Brakuje tylko kucharza. Ci, na których głos ludzie czekają, pochowali się i czekają na korzystniejszą sytuację. Ludzie mogą odnieść wrażenie, że lidery boją się odpowiedzialności. Myślę, że lepszych okoliczności do tego by pokazać kto tu rządzi, Lewandowski miał już nie będzie.