Sebastien Loeb o swoim wypadku na OS 4

Już w czwartek podczas odcinka superspecjalnego silnik w Citroenie C4 prowadzonym przez pięciokrotnego Mistrza Świata mocno się przegrzewał. Niestety inżynierom nie udało się wyeliminować tej usterki i lider Citroen Racing w piątek wyruszył nie w pełni sprawnym samochodzie na trasę.

Rajd Polski

W tym artykule dowiesz się o:

Później było już tylko gorzej. Na pierwszych dwóch próbach Loeb odstawał od konkurentów z BP Ford Abu Dhabi. Kumulacja nieszczęść nastąpiła na odcinku numer 4 - Paprotki. To najdłuższy oes w całym rajdzie i wielu kierowców właśnie na tej próbie pożegnało się z marzeniami o dobrym wyniku. Właśnie w takiej sytuacji znalazł się Sebastien Loeb, który mocno rozbił swojego Citroena.

- Uderzyłem w belkę drewna, która nie była widoczna podczas zapoznania z trasą - wtedy mocno przykrywał ją piasek. Po prostu jej nie widziałem. Uderzyliśmy w nią prawym przodem samochodu niszcząc przy okazji doszczętnie koło. Nie jest dobrze. Nie mieliśmy szczęścia, Dani także nie miał tego w notatkach. Nie sądzę, żeby dużo kierowców miało ten fragment wpisany w opis - żalił się Loeb po powrocie do parku serwisowego.

- Nie wiem, czy jutro powrócimy na trasę. Dostaniemy 20 minut kary, jeśli zdecydujemy się na SupeRally, więc będzie trudno.

Na pytanie, czy zdaje sobie sprawę, że w niedzielę może zostać pozbawiony prowadzenia w cyklu WRC na rzecz Mikko Hirvonena Seb odpowiedział: - Nie jestem z tego powodu zadowolony, ale tak to już jest. Nie możemy zrobić nic więcej. Wszystko jest jeszcze możliwe. Pozostaje nam tylko obserwować rozwój sytuacji - zakończył największy pechowiec z 4 oesu.

Komentarze (0)