Jego partner z teamu, Hiszpan Fernando Alonso znakomitego rezultatu z kwalifikacji nie zdołał przełożyć na zawody, zajmując odległą, jedenastą lokatę. - To był dla mnie bardzo trudny wyścig – przyznał były mistrz świata. – Po słabym starcie straciłem wiele pozycji. Później jechałem już lepiej, ale bardzo ciężko było odrobić straty. Myślę że po prostu zabrakło nam dzisiaj szczęścia, jednak musimy patrzeć z nadzieją w przyszłość. Koncentrujemy się już na kolejnym Grand Prix - zakończył 26-letni kierowca.
Radości za to nie krył jego kolega z ekipy Renault, Nelson Piquet. – Jestem bardzo szczęśliwy! Po wczorajszych kwalifikacjach byłem przekonany, że dla mnie ten weekend już się skończył. Jednak obrałem agresywną strategię w wyścigu, a team podjął znakomite decyzje gdy na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa – przyznał. - Wiedziałem że Lewis jest ode mnie o wiele szybszy, więc nawet nie podjąłem ryzyka utraty moich punktów. Drugie miejsce jest wspaniałą nagrodą dla całej ekipy - dodał uradowany zawodnik.
Wyczyn Brazylijczyka skomentował również dyrektor generalny ekipy Renault, Flavio Briatore. - Nelson miał niesamowity wyścig. Był bardzo szybki i zdolny do tego, aby utrzymać ogromną presję która na nim spoczywała. Nie był w stanie trzymać się Hamiltona, który miał nad nim wyraźną przewagę w szybkości, ale potrafił znakomicie bronić swojej drugiej lokaty. Jestem niezmiernie zadowolony zarówno z niego, jak i z wszystkich członków zespołu, którym zawdzięczamy ten wynik – podkreślił.
- Mieliśmy dzisiaj dużo szczęścia, jednak ciągle uważam, że podjęliśmy świetną decyzję dotyczącą Nelsona, gdy na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa – powiedział dyrektor wykonawczy ds. inżynierii francuskiego zespołu, Pat Symonds. - Pragnę mu pogratulować i mam nadzieję, że to początek lepszych czasów dla tego młodego kierowcy. Podczas gdy Nelson miał dzisiaj sporo szczęścia, w przypadku Fernando było zupełnie odwrotnie. Miał on bardzo ciężki wyścig, jednak wiemy ze zawsze daje z siebie wszystko. Dzisiejsze Grand Prix powinno uczynić go jeszcze bardziej zdeterminowanym na Węgry – zakończył.