Sebastian Frycz: Sądzę, że wyniki pierwszych oesów potwierdzają, to co mówiłem przed startem. Ten samochód zdecydowanie lepiej spisuje się na szutrach. Miałem więc podstawy do optymizmu, gdy po czwartym odcinku odcinku zajmowaliśmy szóste miejsce z niewielką strata do Hołka. A tu nagle pożar. Byliśmy z Jackiem jednakowo zaskoczeni, gdy obsługa na mecie stop czwartego odcinka zaczęła gwałtownie sygnalizować, że od tyłu, na dole auta coś płonie. Gdy wysiadałem z samochodu to już płomienie zaglądały do środka. Przeszedłem więc próbę ognia. Jaka była przyczyna? Nie wiem. Pewnie coś od katalizatora czy wydechu - powiedział kierowca Subaru Poland Rally Team
- Jest mi bardzo przykro, bo czułem, że po raz pierwszy w tym sezonie mogę włączyć się do walki a tu nagle nie ma auta i nie ma punktów. Oczywiście w takiej sytuacji trzeba się umieć cieszyć z tego, że jesteśmy zdrowi i zupełnie nic się nam nie stało. Dla mnie taka strata auta to jednak wielki stres. Nie chcę spekulować, czy można było szybciej gasić ten pożar. Pewnie ktoś się tym zajmie. Dla mnie rajd się skończył na mecie odcinka Wydminy. Nigdy nie miałem takiej mety i mam nadzieję, że nigdy mnie to już nie spotka.
Partnerami Sebastiana Frycza i Jacka Rathe na 65 Platinum Rajdzie Polski byli PSO, BF Goodrich, BRE Leasing, Novol i Frybud.