Kuba Giermaziak świetnie radził sobie w treningach i kwalifikacjach, gdzie plasował się czołowej dziesiątce. Na starcie pierwszego wyścigu nieco zaspał, jednak potem szybko odrabiał straty i ukończył wyścig na 12. pozycji. W drugiej, niedzielnej odsłonie start również nie ułożył się po jego myśli, dodatkowo uszkodził nieco samochód przez co pozycja wyższa niż 14. nie była realna.
- Dzisiaj start był trochę lepszy, ale wciąż nie tak dobry, jak oczekiwałem. Pierwszy moment był ok, ale zaraz potem tylne koła lekko zabuksowały i trochę przez to straciłem. Samo pierwsze okrążenie nie było tragiczne. Starałem się po prostu unikać kłopotów, aby dowieźć samochód w jednym kawałku. Liczyłem, że będziemy mocni od trzeciego, czwartego okrążenia i faktycznie na trzecim kółku mocno zbliżyłem się do chłopaków jadących przede mną, ale potem samochód zrobił się bardzo nadsterowny na wyjściach z zakrętów i nie mogłem sobie za bardzo z tym poradzić. Jan Seyffarth zgubił jakąś część z samochodu, ja po niej przejechałem i na prostych znów moja kierownica była przekrzywiona, więc podejrzewam, że geometria kół się zmieniła. Mimo wszystko nie byłem dzisiaj wystarczająco szybki, aby nawiązać z nimi walkę. Liczyłem na jakieś małe błędy rywali, ale nie wyszło. - powiedział Kuba Giermaziak, który z 7. punktami zajmuje 14. miejsce w klasyfikacji generalnej.
- Jak na pierwszy weekend nie było źle, ale mam nadzieję, że w Barcelonie będzie lepiej. W międzyczasie zaliczymy przynajmniej cztery, a prawdopodobnie sześć dni testowych, a ponadto odbędziemy jazdy w symulatorze na torach Monako i Walencja, bo na nich nie da się testować. Zespół będzie szykował samochody i mam nadzieję, że uda nam się znaleźć lepsze ustawienia na wyścigi. Wczoraj było widać, że pomimo braku doświadczenia już teraz możemy być szybcy w czasówce. Musimy jednak popracować nad tym, aby w trakcie wyścigu nie tracić tempa - zakończył 19 - latek.
Robert Lukas świetnie poradził sobie w pierwszym wyścigu, w którym z 17. miejsca przebił się aż na 10. Drugi wyścig rozpoczął niezłym startem, jednak wskutek kontaktu z innym samochodem na jednym z zakrętów także on uszkodził swoje Porsche i nie mógł walczyć o punktowane miejsce, dojeżdżając na 20. miejscu. Lukas w klasyfikacji generalnej jest o jedno miejsce za partnerem z zespołu i ma na koncie jeden punkt mniej.
- Na starcie leciutko zaspałem, ale do pierwszego zakrętu udało się odrobić tę stratę i dohamowałem do reszty zawodników. W sumie wyglądało to dobrze, ale w pewnym momencie ktoś w białym samochodzie wjechał mi w przednie lewe koło, przez co od razu przestawiła się geometria i było po wyścigu. W sumie dalej nie było aż tak źle, bo jakoś jechałem, ale przede mną obróciło się trzech innych kierowców. Musiałem ich ominąć i znowu spadłem dalej. Jechałem swój wyścig z krzywą geometrią. Jednego rywala jeszcze wyprzedziłem, a potem znowu miałem kontakt, w pierwszym zakręcie. Wniosek po weekendzie jest prosty. Trzeba pojechać dobrze czasówkę i startować bardziej z przodu z lepszymi zawodnikami - powiedział Lukas.
Teraz zawodników rywalizujących w Porsche Supercup czeka dłuższa przerwa - kolejna runda odbędzie się dopiero w dniach 7-9 maja w Barcelonie.