- Napaliłem się za mocno. Na rozgrzewce tak się zagrzałem, że wyszedłem jak szogun. Jakbym miał ogień na głowie. Za bardzo chciałem i się podpaliłem. Potem nie miałem siły na trzecią rundę - mówi Robert Ruchała, który odniósł niezwykle cenne zwycięstwo na gali KSW 58. To była jego druga walka w federacji i druga zakończona werbalnym poddaniem. Mimo to Ruchała ma do siebie pretensje, że nie zakończył tego starcia wcześniej. - Wyciągnę z tego wnioski i obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy. Słynę z kondycji a... jestem bardzo zły - dodaje.