W tym artykule dowiesz się o:
[b]
Słynne 43 sekund Najmana[/b]
11 grudnia 2009 roku - to data przełomowa w historii polskiego MMA. Wtedy to swój debiut w mieszanych sztukach walki zaliczył Mariusz Pudzianowski. Na gali KSW 12 bez większych problemów poradził on sobie z bokserem Marcinem Najmanem. Walka trwała krótko, a występ "Pudziana" wywołała euforię polskich fanów.
Po badawczym początku pojedynku, Pudzianowski ruszył na Najmana, wymierzając w niego potężne niskie kopnięcia, które wstrząsnęły pięściarzem z Częstochowy. Gdy ten tylko się przewrócił, mistrz świata strongmanów, dobił go ciosami w parterze.
Samuraj do kraju wrócił na tarczy. "Rzucił nim jak workiem ziemniaków"
Mającego na swoim koncie tylko jedną walkę w MMA, Marusza Pudzianowskiego, włodarze KSW 7 maja 2010 rzucili na bardzo głębokie wody. Na galę w łódzkiej Atlas Arenie ściągnięty został bowiem prawdziwy samuraj, bardziej doświadczony Yusuke Kawaguchi, który do walki z "Pudzianem" przystępował w bilansem 11 zwycięstw i tylko 2 porażek.
Choć kibice spodziewali się po Pudzianowskim szybkiego skończenia pojedynku z Japończykiem, to wówczas biały ring pokazał, że byłego strongmana czeka długa na szczyt w MMA. Po dwóch rundach "Pudzianowi" udało się odnieść zwycięstwo, ale w ostatnich sekundach z trudem łapał on już oddech. Kondycyjne braki wyszły też w późniejszych walkach utytułowanego siłacza.
Nie mniej jednak, początek starcia był ponownie imponujący w wykonaniu Polaka. Podobnie, jak w walce z Marcinem Najmanem, wraz z gongiem rzucił się on na swojego rywala, a później, jak określił to komentujący galę Łukasz Jurkowski, rzucał on Kawaguchim jak "workiem ziemniaków", punktując starcie w parterze.
ZOBACZ WIDEO: Mariusz Pudzianowski: Walka z Najmanem? Wchodząc do ringu nagle zapomniałem wszystkiego
"Butterbean" bez żadnych szans
18 września 2010 roku na starcie z Mariuszem Pudzianowskim do Polski przyleciał Eric Esch, znany z bokserskich ringów jako "Butterbean". Ważący ponad 170 kg pięściarz ze Stanów Zjednoczonych był bez szans w starciu z mocno nakręconym przed pojedynkiem Polakiem.
Pudzianowski skrupulatnie trzymał się taktyki, nie wchodził w wymiany ciosów z Eschem, a gdy nadarzyła się okazja, złapał za nogę i wywrócił olbrzyma. W parterze "Pudzian" dokonał dzieła zniszczenia i serią ciosów młotkowych zmusił sędziego ringowego, aby zakończył nierówną konfrontacje.
Szybka egzekucja Boba Sappa
Bob Sapp 12 maja 2012 roku poczuł moc pięści Mariusza Pudzianowskiego. Na gali KSW 19 w łódzkiej Atlas Arenie "Bestia" szybko została poskromiona przez gwiazdę polskiej federacji. 39 sekund zajęło Pudzianowskiemu uporanie się z legendą MMA i K-1, która na pojedynek do Polski przyleciała w fatalnej dyspozycji.
Przegrywający od lat walki Bob Sapp przed starciem z "Pudzianem" zadbał jednak o to, aby fani w Polsce uwierzyli w jego wojowniczy charakter. Amerykanin straszył Polaka, zapowiadając szybki nokaut, a przede wszystkim za pośrednictwem mediów nabijał się z byłego strongmana, pokazując filmiki z lalką o twarzy Pudzianowskiego. Za te wszystkie obelgi, Sapp został skarcony.
"Wściekły Grek" przereklamowany
15 września 2012 roku - to czas, kiedy KSW po raz pierwszy wprowadziło transmisję w płatnym systemie PPV. W walce wieczoru Amerykanin greckiego pochodzenia, Christos Piliafas, miał zweryfikować umiejętności Mariusza Pudzianowskiego w MMA. Ta walka miała dać odpowiedź polskim fanom, jak i samemu "Pudzianowi", czy ten poczynił postępy w nowej dyscyplinie sportowej.
"Wściekły Grek" nie okazał się jednak taki groźny, jak zapowiadano. Pudzianowski już w 1. rundzie zrealizował taktykę na pojedynek, sprowadził Piliafasa do parteru, a tam rozbił go ciosami. Ta była jedna z najbardziej efektownych wygranych Polaka w MMA.
Zemsta była słodka
Sean McCorkle - ten zawodnik zapewne śnił się Mariuszowi Pudzianowskiemu po gali KSW 23 w Ergo Arenie, w czerwcu 2013 roku, kiedy "Big Sexy" poddał Polaka kimurą w 1. rundzie. Ta porażka zabolała rozwścieczonego po walce "Pudziana", a do rewanżu doszło trzy miesiące później w Łodzi.
Na KSW 24 Mariusz Pudzianowski był już lepiej przygotowany. Z nowym sztabem trenerów nie dał wciągnąć się w parterową grę przeciwnika, a sam punktował Amerykanina sprowadzeniami i uderzeniami. Były zawodnik UFC po dwóch rundach musiał uznać wyższość gwiazdy KSW, która wygrała na punkty.
Wyższość w strongmanach, wyższość w MMA. Weteran UFC pokonany
17 maja 2014 roku Oli Thompson miał pewnie zatrzymać Mariusza Pudzianowskiego. Anglik, który przewyższał doświadczeniem byłego mistrza świata siłaczy, a przede wszystkim miał za sobą przygodę w UFC, nie przypuszczał, że w klatce napotka tak duży opór.
"Pudzian" zneutralizował mocne strony Thompsona, ponownie walkę oparł na sprowadzeniach i ciosach w parterze. Polak nie bał się również wymiany uderzeń w stójce, zaprezentował arsenał ciekawych kombinacji i ostatecznie wygrał jednogłośnie na punkty. Z taką decyzją Anglik nie mógł się pogodzić po walce i wciąż czeka na szansę zrewanżowania się Mariuszowi Pudzianowskiemu.
Zakończył karierę legendy
Paweł Nastula 6 grudnia 2014 roku na gali KSW 29 w Krakowie zakończył swoją przygodę w MMA. Mistrz olimpijski w judo zmierzył w pożegnalnej walce z Mariuszem Pudzianowskim. Starcie, o które od lat prosili fani w Polsce, uzyskało rekordową jak na tamten czas sprzedaż w PPV.
Sama walka pokazała, że "Pudzian" przez pięć lat kariery w MMA poczynił ogromne postępy. Przede wszystkim wyglądał lepiej kondycyjnie od Nastuli, który w rundzie dodatkowej z trudem łapał oddech. Po dogrywce to ręce mistrza świata strongmanów powędrowały do góry, a pierwszy Polak w legendarnej organizacji Pride porażką pożegnał się z kibicami.
Spektakularny nokaut obiegł świat
To miał być rywal nie do przejścia dla Mariusza Pudzianowskiego. Rolles Gracie, były pretendent do tytułu mistrza KSW w wadze ciężkiej i członek najbardziej zasłużonej rodziny w MMA, stanął naprzeciw gwiazdy Konfrontacji Sztuk Walki 23 maja 2015 roku. To, co wydarzyło się tego wieczora w klatce, obiegło cały świat.
27 sekund - tyle zajęło "Pudzianowi" zdemolowanie przeciwnika. Pierwszy nokaut w karierze Mariusza Pudzianowskiego został nagrodzony specjalnym bonusem od KSW, a "Pudzian" był już o krok o mistrzowskiego starcia z Karolem Bedorfem.
80 sekund wystarczyło na "Popka"
3 grudnia 2016 roku w krakowskiej Tauron Arenie pobite zostały wszelkie rekordy w KSW. Wówczas najbardziej medialne starcie ostatnich lat pomiędzy Mariuszem Pudzianowskim a Pawłem Mikołajuwem wygenerowało ogromne przychody, na tyle, że padały serwery nadające transmisję PPV z wydarzenia.
"Popek" w stolicy Małopolski niespodzianki nie sprawił. Szybko, gdyż w zaledwie 80 sekund, padł po ciosach Mariusza Pudzianowskiego. 40-letni "Pudzian" przed walką porównywał starcie z Mikołjuwem do zderzenia malucha z lokomotywą i jego słowa znalazły odzwierciedlenie w klatce.