Mariusz Mariusz Pudzianowski międzynarodową karierę zrobił w strongmenach, gdzie pięciokrotnie zdobywał mistrzostwo świata. Potem przerzucił się na MMA i błyskawicznie stał się jedną z największych gwiazd tej dyscypliny w Polsce.
Wcale nie było jednak go łatwo namówić na zmianę dyscypliny. Kulisy ujawnił we wpisie na Instagramie Martin Lewandowski, współwłaściciel KSW. To fragmenty z jego książki "Pod Prąd".
"Mariusza Pudzianowskiego poznałem na jednym ze spotkań prasowych, które produkowałem dla strongmanów w Championsie (dopisek: restauracja sportowa hotelu Marriott). Pierwszą próbę namówienia go na MMA podjęliśmy bodaj w 2006 roku, ale oczekiwania finansowe były kilkakrotnie wyższe od ówczesnego budżetu naszej gali" - wspomina Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: KSW 63. Wikłacz zaskoczył po walce. "Postawiłem sam na siebie i zarobiłem"
Okazuje się, że Pudzianowski w kolejnych negocjacjach rzucił właścicielom KSW kwotę zaporową. Było to... 185 tysięcy złotych. Tyle zarobił za I walkę, która odbyła się 11 grudnia 2009. W Warszawie pokonał Marcina Najmana. Współwłaściciel organizacji zdradził, że trzeba było się zapożyczyć, by spełnić jego wymogi finansowe.
"Pewnie chciał mieć w końcu spokój. Pamiętam, było to 185 tysięcy złotych i kasa z góry. Nie muszę chyba dodawać, że nie dysponowaliśmy wtedy taką gotówką? Na honorarium dla Pudziana musieliśmy zapożyczyć się u znajomego" - ujawnił.
Pudzianowski dobrze radzi sobie ostatnio w KSW. Pięciokrotny mistrz świata strongmanów zwyciężył trzy pojedynki z rzędu. 5 czerwca W Ergo Arenie pokonał przed czasem Łukasza Jurkowskiego.
Czytaj także:
Zamieszanie wokół Dawida Kownackiego. Zagrał w klubie, choć nie pojechał na kadrę. Znamy przyczynę
Robert Lewandowski w tęczowej opasce? Kapitan reprezentacji Polski zajął jasne stanowisko