"Ostatni Car" będzie główną gwiazdą debiutanckiej gali Bellatora w Rosji. Wydarzenie zaplanowano na 23 października w VTB Arenie w Moskwie. Dla legendarnego 44-latka może być to pożegnalne starcie w MMA (czytaj więcej >>>).
Chęć zmierzenia się z Jemieljanienką w jego ojczyźnie zgłosiło już kilku znanych zawodników, m.in. Fabricio Werdum, Junior dos Santos czy Alistair Overeem. Teraz dołączył do nich Josh Barnett, który przekonuje, że byłby najlepszym wyborem.
- Zajęło mi kilka sekund, aby poinformować Scotta [przyp. red. - szef Bellatora], że chcę tej walki - powiedział Barnett portalowi MMA Fighting.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za zmiana! Mistrz olimpijski wygląda jak... Conor McGregor
Barnett i Jemieljanienko mieli spotkać się w walce wieczoru gali Affliction 3 w sierpniu 2009 roku. Ich pojedynek jak i całe wydarzenie zostały odwołane po wpadce dopingowej Amerykanina.
Barnett ostatnie starcie w MMA stoczył we wrześniu 2016 roku na gali UFC w Hamburgu i pokonał przez poddanie Andrieja Arłowskiego.
W październiku 2020 roku "Warmaster" gościł w Polsce. Zmierzył się na gołe pięści z Marcinem Różalskim na gali Genesis 1 i zwyciężył przed czasem. W zawodowym MMA 43-latek może pochwalić się 43 walkami, z których 35 zwyciężył.
Barnett chciałby powrócić do Rosji na walkę na tamtejszym bohaterem. Amerykanin dobrze wspomina swoje podróże do tego kraju.
- Sam mam całkiem silną bazę fanów w Rosji. Z tego powodu jest to naprawdę solidny argument, dlaczego Fiodor powinien ze mną walczyć, ponieważ jesteśmy dwoma najpopularniejszymi zawodnikami wagi ciężkiej w Rosji. A walka toczy się na terenie rosyjskiego bohatera. Nie ma to jak wejść tam, zawalczyć z nim na jego podwórku i przeżyć tam heroiczne chwile - wyznał Barnett.
Fiodor Jemieljanienko ostatnią walkę stoczył w grudniu 2019 roku na gali Bellator 237 w Saitamie. Rosjanin pokonał przez nokaut w pierwszej rundzie Quintona Jacksona.
Czytaj także:
> WOW! Mateusz Gamrot wygrywa w świetnym stylu! Weteran UFC nie miał szans
> Udusił rywala, wygrał i... był niezadowolony. Lom-Ali Eskijew wysoko postawił poprzeczkę