"Wyłączyłem internet". Szymon Kołecki komentuje wielkie zamieszanie, jakie wokół niego wybuchło

Materiały prasowe / KSW / Na zdjęciu: Szymon Kołecki
Materiały prasowe / KSW / Na zdjęciu: Szymon Kołecki

Kiedy KSW ogłosiło najbliższego rywala Szymona Kołeckiego, ten postanowił odciąć się od sieci. A trzeba przyznać, że w internecie zawrzało. I właśnie o tym rozmawiamy z mistrzem olimpijskim i bohaterem walki wieczoru lipcowej gali KSW 62.

Pojedynek Kołeckiego z Akopem Szostakiem będzie głównym punktem w karcie walk gali KSW 62, która została zaplanowana na 17 lipca. Kołecki przystąpi do walki po trzech zwycięstwach z rzędu: z Mariuszem Pudzianowskim, Damianem Janikowskim i Martinem Zawadą. Szostak w okrągłej klatce KSW przegrał z Erko Junem, a starcie z Jamiem Sloanem zostało uznane za nieodbyte. W ostatnim starciu pokonał kulturystę Radosława Słodkiewicza. I właśnie z tego powodu po ogłoszeniu lipcowej walki w środowisku MMA zawrzało. W ocenie wielu ekspertów Kołecki po tak wielkich wygranych nie powinien teraz dostawać walki z rywalem pokroju Akopa Szostaka.

W rozmowie z nami Kołecki opowiedział o kulisach negocjacji, odniósł się do negatywnych komentarzy, skomentował słowa Janikowskiego i... ocenił występ Polski na Euro.

Artur Mazur, WP SportoweFakty: Czytałeś komentarze po ogłoszeniu twojej walki z Akopem Szostakiem?

Szymon Kołecki, mistrz olimpijski i zawodnik MMA: Spodziewałem się tego wszystkiego, bo organizacja poinformowała mnie, kiedy zamierza ogłosić nasze starcie. Jakieś trzy godziny przed ukazaniem się informacji prasowej wyłączyłem internet. Myślę, że nie będę go włączał do piątku. Ten zgiełk nie jest mi do niczego potrzebny. Jestem sportowcem, który dostaje zlecenie na walkę i się do niej przygotowuje.

Nie pamiętam, kiedy po ogłoszeniu pojedynku na KSW zawrzało tak jak w poniedziałek. Po co ci to?

Jestem zawodowcem, czekam na występ od pół roku, mogę wyjść, stoczyć ten pojedynek i przetestować w praktyce to, co robię na treningach. Poza tym to jest moja praca. I jest jeszcze jeden powód, który sprawia, że ta walka ma sens - mogę się rozliczyć z przeciwnikiem za te wszystkie niewybredne słowa, które wygadywał pod moim adresem. Dostałem kilka propozycji rywali, zaakceptowałem wszystkich, a zdecydowała jak zwykle organizacja. To nie jest mój wymarzony rywal, ale też nikt mnie do walki z nim nie zmuszał. Są trzy powody, które mnie przekonały: sam występ, finanse i możliwość utarcia Akopowi nosa za te komentarze.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: współwłaściciel KSW powalczy z... Pudzianowskim?! Padła propozycja

Znam zawodników, którzy odrzucają rywali, tłumacząc, że ich poziom nie jest satysfakcjonujący. Miałeś takie rozterki? Bo mam wrażenie, że ta walka powinna się odbyć na wcześniejszym etapie twojej kariery.

Nie myślałem tymi kategoriami. Uważam, że w MMA nie prowadzę jakieś spektakularnej kariery. Jestem przeciętnym zawodnikiem MMA i udało mi się wygrać parę walk. Nie muszę za każdym razem podnosić poprzeczki w górę i KSW też nie musi tego robić. Mam 40 lat na karku, poprawiłem prawie 40 rekordów świata i Europy w różnych kategoriach wiekowych, mam dwa medale olimpijskie. W MMA stoczyłem 10 walk, żadnej z nich nie muszę się wstydzić. Jeśli mam okazję zmierzyć się z gościem, którego nie lubię, zarobić i przeprowadzić kolejne przygotowania, to dla mnie wszystko jest OK.

Na chwilę obecną trudno nie odnieść wrażenia, że sportowo i rankingowo ta walka jest dla ciebie krokiem w tył.

Cały czas są to teoretyczne rozważania. Wydaje mi się, że musiałbym tę walkę przegrać, żeby zrobić ten krok w tył. Jeżeli wyjdę i zrealizuję swoje zadania, to będzie to nawet cenna lekcja. Może nie będzie to tak rozwijające starcie jak to z Martinem Zawadą, ale na pewno wyjdę z niego lepszym zawodnikiem. Co do tego nie mam wątpliwości.

Faworyt jest jeden, ale chyba wszyscy zapominają, że w klatce MMA nie takie sensacje miały miejsce.

Powiem szczerze, że ta walka bardziej obciąża część mojej psychiki niż poprzednie trzy starcia w KSW. W żadnym z nich nie byłem faworytem i gdybym przegrał, to ta porażka nic by mi nie ujmowała. W przypadku walki z Akopem będzie inaczej i nie chodzi nawet o porażkę. Gdybym dał się trafić, obalić, gdybym przegrał rundę, to trudno będzie mi się z tego wytłumaczyć. To też jest dla mnie cenny egzamin i znajduję pozytywy w tym starciu.

Nie za duża ta presja? Samo zwycięstwo nad Szostakiem to za mało. Ty go musisz zjeść, rozszarpać, upokorzyć. Niektórzy obejrzą to tylko po to, żeby zobaczyć, jak Kołecki okłada Szostaka.

Ta presja absolutnie będzie po mojej stronie. Szostaka wszyscy znają z występów z KSW i on w przypadku walki ze mną może tylko zyskać. Myślę, że będzie wiele takich osób, które włączą walkę, żeby zobaczyć, jak krzywdzę Szostaka. Myślę, że duża część ludzi włączy, żeby kibicować słabszemu. Jak ktoś jest skazany na pożarcie, to z automatu zyskuje wsparcie wielu kibiców. Myślę, że naszej walce będą towarzyszyć skrajne emocje.

Już towarzyszą. W ostrych słowach do krytyków tego zestawienia zwrócił się Damian Janikowski. Przy okazji wrzucił kamyk do twojego ogródka. "Taki kot-sportowiec i wojownik, a ucieka od tematu rewanżu" - to jego słowa. Była propozycja takiego rewanżu?

Ze strony KSW nigdy takiej oferty nie było. Ale to nie ma znaczenia. Jeżeli federacja zrealizuje moje oczekiwania finansowe, to jestem w stanie zawalczyć nawet jutro z każdym człowiekiem na świecie. Do tego grona zalicza się również Janikowski. Pamiętajmy, że ja go pokonałem i rewanż po wygranej walce rządzi się innymi prawami negocjacyjnymi. Ale ja się nie zamykam. Jeżeli ktoś będzie chciał mnie wysłać na ścięcie z jakimś mocnym zawodnikiem, to też jestem w stanie podjąć to wyzwanie, ale to będzie wymagało większego wkładu ze strony organizatora. Żadnej walki nie odmówiłem i nie odmówię.

Czy oglądasz mecze Euro 2020?

Oczywiście, że tak. Mam też swoich faworytów. Od lat kibicuję Anglikom i Włochom, dlatego w ostatnich dniach mam powody do zadowolenia. Mam nadzieję, że obie ekipy zagrają o tytuł, ale takim przedwczesnym finałem będzie mecz Włochów z Belgami. Myślę, że zwycięzca tej pary zmierzy się z Anglikami w najważniejszym starciu turnieju. Faworytów do złota jest trzech: Anglia, Belga i Włochy. I jeśli ja kibicuję Anglii i Włochom, to nie zdziwię się, jak po tytuł sięgnie Belgia.

Rozumiem, że nie masz szczęścia do typowania.

Jak chcesz trafić wynik meczu, to zapytaj mnie wcześniej jak typuję i postaw na przeciwną stronę.

Dla Polaków turniej zakończył się już w fazie grupowej. Jesteś rozczarowany występem naszej kadry?

Nie jestem jakimś wielkim miłośnikiem reprezentacji Polski. Uważam, że w drugim i trzecim meczu zagrali na swoim poziomie - nic wielkiego nie pokazali, ale nie było też wstydu. Natomiast byłem rozczarowany po meczu ze Słowacją. Nasi wyszli na boisko tak, jakby im się z góry należało zwycięstwo: bez zaangażowania, bez walki. Przegrali zasłużenie i zawiedli mnie jako Polaka. Oni w tym meczu byli też między innymi moją kadrą i reprezentowali mnie na świecie. Byłem zawiedziony i nie chciałbym, żeby jakikolwiek sportowiec reprezentował nasz kraj na świecie w taki sposób, jak piłkarze zrobili to w spotkaniu ze Słowacją. W pozostałych dwóch meczach zagrali na miarę swoich możliwości. A większych moim zdaniem nie mają.

Ale też zaangażowanie mentalne w starciach z Hiszpanią i Szwecją było inne.

Kadrowicze nie mieli wyjścia. Jak już zostaniesz tak skrytykowany i nie zostaje ci nic innego, jak zostawić serce albo umrzeć, to na boisku wybierasz tę pierwszą opcję.

Czytaj takżeJan Błachowicz musi poczekać. Wielka walka Polaka przełożona

Komentarze (0)