MMA. Szymon Kołecki o przełożonej walce w KSW: Sytuacja jest dla mnie bardzo niekomfortowa

Materiały prasowe / KSW / Na zdjęciu: Szymon Kołecki
Materiały prasowe / KSW / Na zdjęciu: Szymon Kołecki

Szymon Kołecki od pół roku trenował do kolejnej walki w KSW. Nie jest już tajemnicą, że jego rywalem miał być Łukasz Jurkowski. Pojedynek szykowany jako główne starcie gali KSW w sierpniu nie dojdzie do skutku. Mistrz olimpijski jest rozgoryczony.

W tym artykule dowiesz się o:

Jurkowski za pośrednictwem mediów społecznościowych potwierdził, że wycofał się z planowanej walki z Kołeckim. "Do ostatnich chwil walczyliśmy o to, czy uda się w ogóle trenować z większym obciążeniem [...] Nie mam komfortu koncentracji tylko na przygotowaniach do walki, a wiem, że będzie jeszcze więcej obowiązków, więc nie ma co oszukiwać sam siebie. Ten ostatni raz niech będzie to wyzwanie. Do walki miałem wyjść z urazem? Już raz to zrobiłem. Tak jakby nie pykło" - napisał jeden z pionierów MMA w Polsce. 

Waldemar Ossowski, WP SportoweFakty: Nie jest już tajemnicą, że pański odwołany pojedynek na KSW 54 miał odbyć się z Łukaszem Jurkowskim. Z boku wygląda to tak, że pan trenował do walki na pełnych obrotach od dłuższego czasu, a niemal na finiszu przygotowań dowiedział się, że starcia nie będzie. Umowa była podpisana?

Szymon Kołecki, zawodnik KSW i mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów: Ja cały czas nie będę podawał, kto miał być moim rywalem, niech KSW to potwierdza. Natomiast też nie wiem, jaką umowę miał mój przeciwnik z federacją. Z mojej strony mogę powiedzieć, że formalnie miałem wszystko dopięte. W związku z tym zakładam, że i federacja miała to dopięte z moim przeciwnikiem.

Czy w takim razie nie może zawalczyć pan z innym rywalem na sierpniowej gali?

Nie ma takiej możliwości. Niestety sytuacja na świecie jest teraz trudna i federacja prawie sto procent budżetu jaki ma generuje z transmisji w PPV. Odpada bardzo duża cześć przychodów z biletów i federacji nie stać, żeby robiła kilka tak kosztownych walk w karcie jak mogła pozwolić sobie na to wcześniej. W związku z tym, że walka wieczoru zawsze jest kosztowna, to mojej, bez względu na to z kim bym ją miał, już nie zmieści finansowo. Ja nie mam możliwości zawalczyć już w sierpniu.

ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" (highlights): zobacz bonusy po gali KSW 53

Od jakiego czasu wiedział pan, że walka z danym rywalem ma się odbyć. 

Ja w styczniu ustaliłem warunki z federacją.

W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" wyznał pan, że na przygotowania wydaje około 200 tysięcy złotych w skali roku. To są bardzo duże pieniądze jak na polskie MMA. Czy teraz, gdy odbył już pan kilka miesięcy intensywnych treningów, federacja pokryje te koszty?

Federacja nie ma obowiązku pokrywania tych kosztów. Umowa o tym nic nie mówi.

Do kogo ma pan żal o tę sytuację?

Ja inwestuję w moje przygotowania. W te przygotowania od stycznia zainwestowałem już prawie 100 tysięcy. To nie jest tak, że wszystko idzie na marne, bo ja prędzej czy później zawalczę i to wszystko, czego się nauczyłem, wytrenowałem, to też nie zniknie. Ja cały czas pracuję nad sobą i się rozwijam. Liczę na to, że jesienią zawalczę. To nie jest tak, że wszystko idzie do kosza, to nie byłaby prawda. A pretensje? W sumie to nowa sytuacja. Prawdę powiedziawszy teraz, jak będę podpisywał kolejne zobowiązania do walki, to będę wymagał zabezpieczeń, aby federacja też wymagała czegoś od moich przeciwników, żeby nie było tak, że ktoś się wycofuje.

Ja nie mógłbym się tak wycofać. Tylko i wyłącznie kontuzja, albo siła wyższa może spowodować moją absencję w walce. W przeciwnym wypadku ja ponoszę duże kary finansowe. Ja tak mam w umowie, być może nie wszyscy tak mają.

Wracając do kwestii wydatków na przygotowania. Zgodzę się, że dotychczasowy trening nie pójdzie na marne. Do tej pory jednak walczył pan w Babilon MMA trzy razy do roku, a w KSW dwa. W tym roku, jeśli kolejny pojedynek ma odbyć się jesienią, taki scenariusz jest raczej wykluczony i pozostanie jedna walka. Końcowy zysk będzie więc mniejszy, a koszty przygotowań podobne. 

Trudno mi się do tego odnieść. Nie mam pewności, kiedy zawalczę, a ponieważ skupiam się zawsze na jednej, konkretnej walce, to nie planuje kolejnych. Na dzień dzisiejszy mam taki bałagan organizacyjny, a tego nie lubię najbardziej. Ja jestem organizacyjnie bardzo uporządkowany - w swoim życiu i przygotowaniach i taka sytuacja, jaką mam od tygodnia, jest dla mnie bardzo niekomfortowa. Mam nadzieję, że ona się szybko wyjaśni. Ja też nie jestem w MMA po to, żeby się bawić w treningi za prawie 200 tysięcy rocznie i z tego się tylko i wyłącznie cieszyć. Ja nie po to trenuję i walczę, żeby zarobić 200 tysięcy, tylko to jest inwestycja w duży biznes. Jak to mi się nie będzie opłacać, to ja też tego nie muszę robić.

Kiedy pan konkretnie dowiedział się, że walki nie będzie? Czy miał pan przesłanki, że ten pojedynek wisi na włosku?

Nie miałem żadnych przesłanek. Dowiedziałem się dzień przed ogłoszeniem tej gali. Moja walka i gala miały być ogłoszone podczas KSW 53. Na dzień przed dostałem telefon, że jednak mój przeciwnik nie weźmie udziału w pojedynku. Wcześniej nie miałem żadnych informacji. Wiadomo, sytuacja zmieniała się w związku z pandemią, ale mój przeciwnik za każdym razem potwierdzał udział w ustalonych terminach.

W takim razie co teraz?

Czekam na jakieś potwierdzone informacje. Rzadko się to u mnie zdarza, ale na dzień dzisiejszy panuje całkowity bałagan organizacyjny.

W rozmowie z portalem Fightsport powiedział pan, że na kontuzję, którą deklaruje rywal miałby lekarstwo, po którym przeciwnik szybko wróciłby do zdrowia. 

Tak. Zdecydowanie, bo ja z tego typu kontuzjami borykałem się od wielu, wielu lat. Jestem jakby przygotowany, żeby im zapobiegać i niwelować ich skutki, jeśli się wydarzą. Ja mógłbym pomóc bardzo szybko w leczeniu i rehabilitacji. Natomiast myślę, że kontuzja nie była najistotniejszym powodem rezygnacji rywala z tej walki.

Jeśli nie kontuzja, to co? Rywal nie był odpowiednio przygotowany?

Ja od federacji dostałem informację, że rywal jest kontuzjowany i nie zawalczy. Kiedy powiedziałem, że mogę pomóc w leczeniu, to nie było chęci skorzystania z tego. Ja wiem tyle, a reszta to spekulacje. Nie wiem dokładnie, co jest przyczyną. Nie bardzo mnie to w sumie interesuje. Miałem walkę, do której się szykowałem i byłem przygotowany, która była kolejnym etapem w mojej karierze. Jak dla mnie w związku z dziwną sytuacją ona wypadła.

Czy potwierdza pan, że miała być to walka w kategorii ciężkiej?

Tak, potwierdzam.

Czytaj także:
Dereck Chisora przejdzie do MMA
Kibice chcą pojedynku Tomasza Drwala z Mamedem Chalidowem

Źródło artykułu: