Po krwawej walce na gali UFC 248 Weili Zhang i Joanna Jędrzejczyk wylądowały na badaniach w szpitalu. Później Chinka, która wyszła zwycięsko z pojedynku z Polką, na łamach "South China Morning Post" mówiła o tym, że żal jej było patrzeć, jak Jędrzejczyk przez cały czas płakała.
Wersja olsztynianki różni się jednak od tego, co twierdzi jej przeciwniczka. W rozmowie z portalem sport.pl "JJ" w ostrych słowach odpowiedziała Zhang.
- Pochlipywałam sobie, ale nie płakałam. Zhang nie widziała mnie płaczącej. (...) W jej słowach jest trochę bujdy. To było zagranie pod publiczkę - przyznała.
- Zhang nie mówi po angielsku, więc jak mogła mnie pocieszać. Niech nie udaje teraz bohaterki.
Nade mną się nie płacze i nie ślęczy. Moi najbliżsi to potwierdzą. Potrafię się zebrać i iść dalej. Nie siedziałam z Zhang, nie przytulałyśmy się i nie płakałam jej w rękaw. Jej słowa są dla mnie ujmą - dodała Jędrzejczyk.
Była mistrzyni UFC skomentowała też wypowiedź Colby'ego Covingtona, który ostatnio przekonywał, że 32-latka podkochiwała się w nim. Oboje trenują razem w American Top Team.
- Jestem dla niego zbyt elegancka. Jestem kobietą z klasą. Zdecydowanie Colby Covington nie jest w moim typie - oceniła pierwsza polska zawodniczka MMA w organizacji UFC. Jędrzejczyk obecnie przechodzi kwarantannę po powrocie do Polski z USA. Jak zapewniła, czuje się dobrze i jest szczęśliwa, że może przebywać ze swoimi bliskimi.
ZOBACZ WIDEO: Artur Szpilka skomentował werdykt i walkę z Siergiejem Radczenką