Zwycięstwo mistrza olimpijskiego w podnoszeniu ciężarów było sporą niespodzianką. Pod sam koniec 1. rundy Szymon Kołecki sprowadził Mariusza Pudzianowskiego do parteru, po czym "Pudzian" niespodziewanie poddał się z powodu kontuzji. Były strongman z dużym grymasem bólu opuszczał klatkę KSW, a po pojedynku wyznał, że doszło u niego do zerwania mięśnia dwugłowego.
Kołecki, rzecz jasna, w szatni był w zdecydowanie lepszym humorze niż Pudzianowski. "Mamy to" - napisał pod zdjęciem na Instagramie, na którym pochwalił się efektownym pucharem za wygraną na gali KSW 47. A pocałunek trofeum wyraża więcej niż tysiąc słów.
Zobacz: KSW 47. Pudzianowski - Kołecki: mistrz olimpijski sprawił sensację, "Pudzian" poddał się
- Czułem, że słabnie. Chciałem go po frajersku obalić - powiedział Kołecki po walce (zobacz więcej TUTAJ).
Walka Szymona Kołeckiego i Mariusza Pudzianowskiego trwała cztery minuty i 23 sekundy. Dla zawodnika Mirosława Oknińskiego była to siódma wygrana w karierze MMA.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Brzęczek o meczu z Łotwą. "Musimy przygotować się na twardą walkę przez 90 minut"