W przeszłości Mariusz Pudzianowski zabierał głos m.in. w sprawie uchodźców. Jego opinie zazwyczaj wśród internautów wywoływały mieszane uczucia, a wielu z nich zarzucało byłemu strongmanowi polityczne zaangażowanie. Pudzianowski zbliża się do końca sportowej kariery, ale po ostatniej walce nie zamierza iść w politykę.
- Wypowiadam głośno swoje zdanie, ale jestem apolityczny, nie opowiadam się za żadnym ugrupowaniem. Niektóre partie i liderzy mają poglądy podobne do moich. Ja o pieniądzach nie myślę. Na tę chwilę chciałbym mieć tylko zdrowie, nic innego nie jest mi potrzebne - powiedział Pudzianowski w rozmowie z serwisem mmarocks.pl.
"Pudzian" ocenił ostatnie poczynania rządu premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie ustawy degradacyjnej oraz decyzję Jarosława Kaczyńskiego odnośnie obniżek pensji polityków. - Jeżeli będą zarabiać mniej, to będą pokusy, by brać więcej łapówek. Co do ustawy degradacyjnej: zostawmy tych ludzi w spokoju. Nie żyjmy przeszłością. Trzeba o tym pamiętać, ale trzeba też było brać się za to wcześniej. Teraz oni leżą w trumnie i nie mogą nic powiedzieć. A może taki mieli rozkaz i musieli go wykonać. Nie czepiajmy się tych ludzi, dlaczego mamy ich degradować - dodał Pudzianowski.
W środowisku MMA ostatnio głośno o haniebnym zachowaniu Conora McGregora, który przed galą UFC 223 w Nowym Jorku awanturował się na parkingu. Rzucał różnymi przedmiotami w autobus wiozący zawodników ze spotkania z mediami do hotelu. Pudzianowski nie akceptuje takich zachowań w promocji sportowych wydarzeń. - Każdy rynek rządzi się swoimi prawami. Najwidoczniej on wybrał taką drogę promocji. Jest dorosłym człowiekiem, więc wie co robi - zakończył Pudzianowski.
ZOBACZ WIDEO: Szpilka, Wach, Ugonoh, Najman i Piątkowska na PGE Narodowym. "To będzie największa gala bokserska w historii Polski"