Anglik jest przekonany, że znokautuje Jana Błachowicza. Będzie to ich druga walka. W 2015 roku w Krakowie Jimi Manuwa wygrał wtedy na punkty, choć Polak nie zgadzał się z werdyktem sędziów. Tym razem potyczka odbędzie się w Londynie i Manuwa liczy, że po raz kolejny pokona polskiego wojownika i to przez nokaut.
Po raz pierwszy w karierze angielska gwiazda MMA na swoją walkę weźmie czwórkę dzieci: trzy córki i jednego syna. - Czuję się dobrze. Nigdy nie chciałem, by moje dzieci oglądały, gdy walczę. Nigdy nie były na żadnej mojej potyczce. Myślę, że tym razem wszystko przebiegnie zgodnie z planem. Będą mnie dopingować - przyznał Manuwa.
- Ostatnio najmłodsza córka zapytała, co będzie, jeśli przegram. Nie ma jednak takiej możliwości - dodał angielski zawodnik MMA, który jest dobrze przygotowany do sobotniej walki.
Manuwa swoją ostatnią walkę przegrał, ale teraz liczy na to, że wygra z Błachowiczem. - Takie rzeczy się zdarzają, jesteśmy dużymi facetami. Jeśli dostaniesz cios, to jest możliwość, że się zachwiejesz i padniesz na deski. Znokautowałem wielu ludzi. Z moich porażek wiele się nauczyłem i wróciłem silniejszy - przyznał Anglik.
ZOBACZ WIDEO Owczarz w "Klatka po klatce": moje umiejętności zostały brutalnie zweryfikowane