8 czerwca zawodnik MMA Łukasz Jurkowski miał wypadek motocyklowy. Na skutek nieostrożnego zachowania kierowcy jednego z samochodów "Juras" doznał obrażeń, jednak bardziej ucierpiała jego partnerka, która trafiła do szpitala. Na dodatek okazało się, że osoba, która zawiniła, była pod wpływem alkoholu.
Spiker Legii Warszawa najpierw zabrał głos na temat pijanego kierowcy, a następnie wzburzył go wpis jednego z internautów, który na Twitterze napisał pod jego postem, że wypadek to "karma za ustawioną walkę na gali KSW".
Jurkowski zapowiedział, że za pomoc w ustaleniu personaliów tej osoby zapłaci nagrodę pieniężną w wysokości 1000 złotych. I choć twitterowicz przeprosił zawodnika za swoje słowa, ten nie odpuszcza.
- W d...e mam jego przeprosiny. Pokażę, że internet nie jest anonimowy. To nie chodzi o mnie, nie boję się hejtu i wyzwisk. Jeżeli ktoś w dniu wypadku, gdy moja dziewczyna leży w szpitalu, pisze "karma za ustawioną walkę", dotyka personalnie moich bliskich. Za to zostanie ukarany - zapowiedział "Juras" na łamach dziennika "Fakt".
ZOBACZ WIDEO Bajsangu Edelbijew podsumował galę ACB 63 (VIDEO)
- Chce stanąć przed tym człowiekiem i niech powie mi to samo w twarz. Będzie płacz, robienie w majty. Ja go nie muszę dotykać. Nagram to, aby inni mieli przestrogę, że jestem w stanie do każdego takiego gościa pofatygować się osobiście - zdradził.
"Jurasowi" ciężko uwierzyć w to, jakie rzeczy ludzie wypisują w internecie.
- Wku... mnie, że ja mogłem stracić życie przez jakiegoś pijaka, a tacy idioci dalej chodzą po ziemi, albo raczej siedzą za komputerem. Gdybym miał licencję na odpalanie takich śmieci, to pewnie bym to robił - zapowiedział bez ogródek Jurkowski.
We wspomnianej walce na gali KSW 39 w Warszawie polski wojownik pokonał niejednogłośnie na punkty Rameau Sokoudjou.