Zawarski to twórca karty walk debiutanckiej gali, która odbyła się 1 marca we wrocławskiej hali Orbita. W pojedynku wieczoru PROMMAC Tomasz Drwal pokonał w efektowny sposób Delsona Heleno.
Waldemar Ossowski: Kolejna gala PROMMAC odbędzie się w Lublinie. Czemu akurat to miasto?
Kamil Zawarski: MMA powoli wyrasta tam na jeden z wiodących sportów, zainteresowanie kibiców jest naprawdę duże. Poza tym samo miasto ma fajny klimat, może dlatego, że wielu tam studentów. Na dodatek lokalne władze są nam od samego początku bardzo przyjazne, więc dobrze się pracuje. Mógłbym tak jeszcze wymieniać. Kilka miesięcy temu stworzyliśmy listę miejsc, gdzie potencjalnie mogłyby się odbyć tegoroczne gale, w tym także czerwcowa. Stawiamy pierwsze kroki, więc tutaj nie może być mowy o pomyłce. Zanim się zdecydowaliśmy, dokładnie przyjrzeliśmy się tym miastom i po prostu najlepszym rozwiązaniem okazał się Lublin.
Wiem, że pewnie nie zdradzisz, ale podaj chociaż region Polski, gdzie planujecie zrobić listopadową galę?
- Decyzja jeszcze nie zapadła. Miasta, które wchodzą w grę znajdują się w różnych regionach Polski. Myślę, że jeszcze kilka tygodni i sprawa się wyjaśni. Na pewno przed Lublinem wszystko już będzie wiadomo.
Czy zawodników zagranicznych, z pierwszej gali PROMMAC, możemy się spodziewać także na następnych edycjach imprezy? Kontrakty były na jedną walkę czy na kilka?
- Kontrakty były na jedną walkę, ale zdecydowanie możecie się ich spodziewać. Bardzo się cieszę, że organizacyjnie pierwsza gala tak wypaliła i wytworzył się niesamowity klimat, bo teraz to wszystko procentuje. Mam z nimi wszystkimi prywatnie kontakt i oni cały czas dopytują i proszą wręcz o walkę na kolejnej gali PROMMAC. Zobaczymy jak będzie. Swoją gotowość zgłaszają też inni znani zagraniczni zawodnicy, więc z mojej perspektywy będzie to raczej problem bogactwa.
W czym według ciebie PROMMAC jest inny od pozostałych organizacji?
- Nie wiem jak wygląda praca w innych organizacjach, więc skupię się na nas. W sumie na tym nam najbardziej zależy, żeby maksymalnie skupić się na własnych działaniach i z nikim się nie porównywać czy ścigać, tylko raczej współpracować, bo się nam to wszystkim opłaci. Mam wrażenie, że w PROMMAC-u jest niesamowicie pozytywna energia i mobilizacja. Chyba wszyscy czujemy, że tworzymy coś, co ma ogromny potencjał i to jest ekscytujące. Jesteśmy trochę geekami i fanatykami tego sportu i cały ten projekt stanowi przez to jeszcze większą przygodę, dlatego w PROMMAC-u się nie śpi, nie je, tylko robi się gale MMA. Mam wrażenie, że zawodnicy to doceniają, media też zaczynają i ta energia wraca przez co jest tylko fajniej. Ale żeby nie było, że to tak na luzie wszystko - mamy plany na następne lata, chcemy budować mocne dywizje i promować nowych zawodników, chcemy robić turnieje i wyłaniać z nich mistrzów. I przede wszystkim chcemy to robić przez długie lata.
Czy ciężko pozyskać sponsorów, by włożyli swoje pieniądze w MMA? Czy odbiór mieszanych sztuk walki ulega poprawie?
- Z każdą dobrze wykonaną robotą, czyli z każdą kolejną galą będzie łatwiej. Teraz na pewno jest łatwiej niż kilka miesięcy temu, gdy byliśmy zupełnie anonimowi i tak naprawdę nikt nie wiedział, czy coś z tego w ogóle będzie. To jest cały czas ciężka praca polegająca na budowaniu swojej marki i wiarygodności. Tego się nie da zrobić w jeden wieczór. Być może byłoby łatwiej, gdybyśmy poszli na skróty i zdecydowali się na freak fighty, ale przecież nie o to w tym chodzi. Przynajmniej nie nam. Robimy poważny, profesjonalny sport i taki też chcemy robić biznes. To potrwa dłużej, ale fundamenty będą solidniejsze. Mam wrażenie, że odbiór MMA ulega poprawie o tyle, o ile bardziej profesjonalnie ten sport jest zarządzany. W ostatnim czasie to poszło do przodu i od razu poprawiła się atmosfera w środowisku. Wszyscy już chyba wiedzą, że trzeba współpracować, bo to koniec końców każdemu wyjdzie na dobre. Dla mnie miejsce, w którym jest polskie MMA wymaga ciągłej pracy u podstaw. Chodzi mi o to, żeby nie poprzestawać na tym, co udało się osiągnąć, ale cały czas skupiać się na tym ile jeszcze - chociażby wizerunkowo - jest do zrobienia. To jest młody sport, który w szerszej świadomości cały czas dopiero się rodzi.
Z góry zakładaliście, że zostaną zorganizowane łącznie trzy gale w tym roku, czy wszystko zależało od powodzenia debiutanckiego PROMMAC-u?
- Plan na kilka gal był wcześniej, ale wszystko wyklarowało się dopiero po sukcesie PROMMAC 1. To był test dla nas wszystkich i tak do tego podeszliśmy. Zupełnie się temu poświęciliśmy, kosztem życia prywatnego i innych spraw. Ale tak po prostu musi być, jeśli chce się coś osiagnąć. Zawodnicy to wiedzą i my to wiemy. To jest nasza walka i my też mamy swego rodzaju okresy przygotowawcze rozpisane na poszczególne jednostki i wszystko musi zostać zrealizowane w 100 proc. To musi być tak, jak powiedział kiedyś GSP, że musisz myśleć o tym cały czas, bez przerwy. To musi być coś więcej niż pasja, to musi być jak misja. Na szczęście przy jedynce tak było i najbardziej się cieszę, że w jakiś niesamowity sposób, w ogniu tej walki, wytworzył się zespół, który tak do tego podchodzi. Kiedy zdaliśmy sobie z tego sprawę, już wiedzieliśmy, że zrobimy w tym roku jeszcze trzy gale.
TVN Turbo to telewizja, z którą będziecie nadal współpracować?
- Współpraca przy jedynce układała się świetnie, więc mam nadzieję, że będziemy to kontynuować, a nawet rozszerzać współpracę, ale oczywiście jesteśmy w kontakcie również z innymi telewizjami. Najbardziej cieszy zainteresowanie naszym produktem, jakie pojawiło się po pierwszej gali.
Ewidentnie robi się moda na gale w PPV. Jeżeli karta walk listopadowej gali naprawdę będzie mocna, to zamierzacie wprowadzić płatną transmisję?
- Za wcześnie na takie pytanie. Gdy najważniejsze kwestie będą już ustalone, będziemy mogli o tym konkretnie porozmawiać. W każdym razie nie jest to dla nas priorytet. Jestem pewnie, że karta walk będzie mocna.
Czym sugerowałeś się przy układaniu karty walk PROMMAC 1?
- Starałem się myśleć o każdym poszczególnym zestawieniu, ale też o całej rozpisce, żeby te walki zafunkcjonowały razem jako całość i tworzyły spójne show. Tego się oczywiście nie da przewidzieć, pojawia się telewizja, ale trzeba próbować. Nie odkryję prochu jeśli powiem, że staram się tak dobierać zawodników, by ich potencjalne starcie było jak najbardziej widowiskowe i wyrównane. Każde takie zestawienie musi być przede wszystkim ekscytujące dla mnie samego. Jeśli nie czuję żadnych emocji myśląc o jakiejś parze i od razu nie chciałbym zobaczyć tej walki, to znaczy, że trzeba szukać dalej.
Jak długo funkcjonujesz w środowisku sportów walki?
- Od czasów Pride i turniejów K-1. Pamiętam jak Mark Hunt wygrywał ten turniej. Miałem kilkanaście lat i zaczynałem robić rankingi, drabinki turniejowe i statystyki, co było trudne, bo na wsi nie było internetu. A tak zupełnie poważnie, to jestem swego rodzaju żółtodziobem. PROMMAC 1 to był mój debiut. To wszystko jest marzenie, które się spełnia każdego dnia, ale mam wrażenie, że przygotowywałem się do tego od kilkunastu lat. Polonistyka, filmoznawstwo, jakieś różne dziwne projekty, ale zawsze gdzieś obok tego było MMA - teraz wszystko zaczyna mieć sens.
Wiem, że jesteś w dobrych relacjach z Tomaszem Drwalem. Czy to prawda, że niedawno otrzymał on propozycję powrotu do UFC, ale ją odrzucił?
- To jest pytanie do Tomka. Z tego co wiem, to on cały czas ma kontakt z ludźmi z UFC. Mam wrażenie, że bardzo wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jakiego kalibru jest to osobowość, i jak wielki potencjał - promocyjny, biznesowy, czy po prostu jako ambasador sportu w ogóle - posiada. To też jedno z zadań jakie przed sobą stawiamy w PROMMAC-u. W mojej prywatnej opinii, sportowo on jest teraz w życiowej formie i to jest TOP 15 na świecie. Nie ma nawet co porównywać go teraz i wtedy, gdy trafił kilka dobrych lat temu do UFC. Wiesz, ten temat na pewno nie jest zamknięty, ale Drwal to prawdziwy Drwal - wydaje mi się, że on zawsze chodził swoimi ścieżkami i za to bardzo go cenię. Dzięki temu np. był w UFC, gdy większość ludzi nie miała pojęcia co ten skrót znaczy. A on to sobie dokładnie zaplanował kilka lat wcześniej i krok po kroku ten cel realizował. W ogóle to jest facet, który patrzy na wszystko w szerszej perspektywnie i na wielu poziomach. Często mnie tym zaskakuje. Zobaczymy jak będzie. Moje zadanie to pokazać światu, jakiego zawodnika udało nam się zakontraktować w PROMMAC-u. Dlatego po prostu będę mu ściągał absolutnie najlepszych możliwych przeciwników. Będziecie mieć poziom UFC, zanim jeszcze UFC pojawi się w Polsce.