Cała historia rozpoczęła się 24 lutego w Gliwicach, gdzie obaj zmierzyli się na zasadach boksu w klatce KSW Epic. Górą okazał się "Góral", który wygrał w wyniku niezdolności do walki Chalidowa. Do momentu przerwania pojedynku, a więc do końca trzeciej rundy, były mistrz KSW prezentował się bardzo dobrze i gdyby nie faul z drugiej rundy, prowadziłby na kartach punktowych. Do momentu przerwania pojedynku i ogłoszenia zwycięstwa Adamka na kartach punktowych był remis.
Nie powinien zatem dziwić fakt, że rewanżem była zainteresowana organizacja KSW. Zainteresowany był również sam Mamed Chalidow, o czym w wywiadzie dla redaktora Andrzeja Kostyry poinformował Tomasz Adamek.
- Dzwonił do mnie parę dni temu i mówi: Tomasz, zróbmy to jeszcze raz. Ja powiedziałem: Mamed, jest wszystko fajnie, tylko jest teraz kolejka, bo ja mam stoczyć dwie walki na Fame, musisz być w oczekujących. Ja wiem, że to jest nasza praca, każdy chce zarobić, każdy chce walczyć, bo za tym idą pieniądze - powiedział Adamek, czym... rozpętał burzę.
Na słowa "Górala" bardzo emocjonalnie zareagował Jan Błachowicz. "Tomek... ale Mameda to ty szanuj chłopie. Przyszedłeś odcinać kupony do domu, który on pomógł zbudować. To, że wybrałeś boks, oznacza, że nie miałeś potrzeby odklepać" - stwierdził był mistrz UFC na platformie X (pisownia oryginalna).
Do słów postanowił odnieść się również sam Chalidow, który przyjął zaproszenie do magazynu "Klatka po klatce". - Byłem trochę zdziwiony, powiem szczerze. Okazało się, że ja do Tomka dzwoniłem, a ja nawet nie mam do niego numeru telefonu. Nie wiem, o co chodzi - powiedział Chalidow.
CAŁY MAGAZYN KLATKA PO KLATCE I WYWIAD Z ZA CHALIDOWEM PONIŻEJ.
Był mistrz KSW wyjaśnił również, że kontaktował się z Adamkiem za pośrednictwem mediów społecznościowych. - Po prostu napisałem do niego na Instagramie: zróbmy to jeszcze raz i zakończmy tę historię. Odpisał, że ma dwie walki w Fame i później zobaczymy. Odpisałem: OK, mistrzu to była dla mnie przyjemność - wyjaśnił Chalidow i dodał wyraźnie rozbawiony.
- W wywiadzie wyszło, że ja proszę o walkę i chcę zarobić pieniądze. To poszło nie w tę stronę, Tomek. I jeszcze mam się w kolejce ustawić - dodał.
Czy zatem dojdzie do rewanżowej walki pomiędzy zawodnikami? Sytuacja wydaje się patowa. Już wiadomo, że Adamek zmierzy się na gali Fame 21 (18 maja) z Patrykiem "Bandurą" Bandurskim. Chalidow czekać nie zamierza.
- Dalej robię swoje. Miałem okazję walczyć w sportowej organizacji, w sportowej walce, z prawdziwym sportowcem. Nie będę stał w kolejkach i czekał. Wracam do MMA. Tomek wybrał swoją drogę i niech tą drogą idzie. Chciałbym zawalczyć, ale nie będę nikogo o to prosił. Myślałem, że ta walka "grzeje", interesuje kibiców. Nie jest freakiem i Tomek też nim jest. Z całym szacunkiem, nie mam żalu, ale proszę nie mówić tego, co nie miało miejsca. Nie będę prosił o walkę, ustawiał się w kolejce i proszę mi przysługi nie robić - wyjaśnił.
Chalidow nie ukrywa, że jest zniesmaczony słowami legendy boksu. - Nie jest fajnie słyszeć coś takiego z ust wielkiego mistrza - przyznał szczerze. Nie zdziwiła go również reakcja Błachowicza. - Janek się "odpalił", każdy ma prawo, ale ja też się "odpalam", kiedy dzieje się coś złego. Janek, spokojnie - dodał z uśmiechem na twarzy.
Były mistrz KSW nie ukrywa również, że jest zmęczony rozgrzebywaniem tematu lutowego pojedynku.
- Przegrałem walkę i koniec. Nie rozgrzebuję tego, czy wygrałem, czy przegrałem, czy walka się udała bądź nie, a Tomek dalej o tym mówi. Tomek, wygrałeś, ciesz się z tego. Po co rozgrzebujesz? Powinieneś się cieszyć, że wygrałeś w tak piękny sposób - powiedział.
ZOBACZ TAKŻE:
Masternak wraca do ringu