29-letni Galen Rupp jest obecnie jedynym biegaczem o białym kolorze skóry, będącym w stanie rywalizować na długich dystansach z zawodnikami pochodzącymi z państw afrykańskich. Udowodnił to podczas igrzysk olimpijskich w Londynie. W biegu na 10000 m zdobył srebro, ustępując jedynie urodzonemu w Somalii Brytyjczykowi Mo Farahowi, a pokonując m.in. rekordzistę świata na tym dystansie Kenenisę Bekele z Etiopii czy doskonałego Erytrejczyka Zersenaya Tadese.
Dwa lata później pochodzący z Portland zawodnik ustanowił rekord USA na 10000 m. Pokonał 25 okrążeń stadionu w 26:44:36. To 24. wynik w historii tej dyscypliny. Najlepszy spośród zawodników urodzonych poza Afryką.
O maratonie nie chciał słyszeć
Wybitni długodystansowcy zwykle próbują swoich sił także w biegach ulicznych. Rupp jednak nie palił się do biegania po asfalcie. Ma na koncie zaledwie dwa oficjalne starty w półmaratonach. W obu pokazał jednak, że drzemią w nim spore możliwości. W 2011 r. w debiucie na dystansie 21,097 km - w Nowym Jorku - zajął trzecie miejsce w silnej stawce. Przegrał nieznacznie z Farahem i Gebre Gebrmariamem. Wynik 1:00:30 uznano za bardzo dobry jak na debiutanta. A zarazem świetny punkt wyjścia do próby maratońskiej.
Jednak o maratonie Rupp i jego trener Alberto Salazar do niedawna nawet nie chcieli słyszeć. - Pobiegnie w nim najwcześniej po igrzyskach w Rio de Janeiro - mówił słynny szkoleniowiec z grupy Nike Oregon Project. Podkreślał, że najpierw trzeba wykorzystać potencjał zawodnika na bieżni.
Zmienił zdanie kilka miesięcy temu. Gdy Rupp kończył sezon 2015, Salazar zaproponował mu przygotowanie do debiutu w maratonie. Biegacz początkowo był mocno zdziwiony. - Nawet gdy byłem na wakacjach, dzwonił do mnie co parę dni - wspomina Rupp. Trener namawiał, namawiał, aż w końcu namówił. - Wiedziałem, że maraton to coś, co zrobię na pewnym etapie kariery. Nie sądziłem jednak, że tak wcześnie - mówi biegacz, który 8 maja skończy 30 lat.
Wygrał na luzie i... poszedł na trening
Wraz z trenerem dokonali modyfikacji planu treningowego, wprowadzili kilka jednostek typowo "pod" maraton. 13 grudnia ub. roku Rupp sprawdził się w drugim w życiu półmaratonie. Wystartował w lokalnym biegu w Portland (Foot Traffic Holiday Half Marathon). Cel był jeden - uzyskać wynik poniżej 1 godziny i 5 minut, który pozwalałby na start w kwalifikacjach olimpijskich w maratonie.
Zobacz fragment biegu w Portland (widzimy na nim prowadzącego Ruppa)
Tym razem blondwłosy Amerykanin nie miał silnej grupy konkurentów. Biegł samotnie, co z reguły jest sporym utrudnieniem przy celowaniu w dobry wynik. Jednak Rupp bez problemów wypełnił minimum, a jego czas - 1:01:20 - był gorszy od "życiówki" o zaledwie 50 sekund (dla porównania - rekord Polski w półmaratonie, ustanowiony przez Piotra Gładkiego, to 1:01:35). Według obserwatorów zawodów w Portland Rupp biegł na dużym luzie. Następnego zawodnika pokonał o prawie 13 minut. A po zwycięstwie... odbył normalny trening.
Rupp ogłosił start w kwalifikacjach olimpijskich w maratonie, które odbędą się 13 lutego, podczas maratonu w Los Angeles. Ta wiadomość zelektryzowała kibiców i media. Wszyscy zastanawiają się, na co stać 29-latka w debiucie na dystansie 42,195 km.
Breaking News! @G_Rupp announces marathon debut at #LA2016 https://t.co/Jhw0NWusI6 pic.twitter.com/QIm1p0nRZX
— Los Angeles Marathon (@lamarathon) styczeń 29, 2016
Internauci obstawiają jego sukces
Zawodnik z Portland musi być w najlepszej trójce, by zapewnić sobie start na igrzyskach w Rio de Janeiro. Z pewnością go na to stać. Najgroźniejszymi rywalami powinni być: Meb Keflezighi (doświadczony, 40-letni maratończyk) oraz Dathan Ritzenhein (zawodnik borykający się w ostatnim czasie z kontuzjami). W ankiecie na stronie letsrun.com 51% internautów widzi Ruppa w roli zwycięzcy kwalifikacji (23% stawia na Ritzenheina, 13% na Keflezighiego). On sam podchodzi do tego ostrożnie.
- Ludzie mówią, że być może podejmuję wielkie ryzyko, decydując się na start w maratonie, zamiast skupić się na biegach na 5000 i 10000 metrów. Nigdy nie wiesz, co się stanie. Może to maraton okaże się najlepszą konkurencją dla mojej kariery? - zastanawia się.
Teoretycznie podopieczny Salazara największe szanse na medal olimpijski w Rio ma na koronnym dystansie 10000 m. Jednak - jak słusznie zauważają amerykańscy eksperci lekkoatletyczni - Farah wydaje się nie do pokonania. Brytyjczyk wygrywa ostatnio wszystko na największych imprezach. Ruppowi pozostałaby walka o srebro, które w kolekcji już ma.
Chce mieć wiele opcji
Nieco inna sytuacja jest w maratonie. Farah w Rio nie startuje na "królewskim dystansie". Wprawdzie do Brazylii przyjedzie cała armia zawodników z Afryki, ze znakomitymi życiówkami, ale podczas igrzysk nie zostaną wsparci pacemakerami (czyli "zającami"). To zaś sprawia, że bieg nie będzie prowadzony w szaleńczym tempie.
Na razie przed Ruppem kwalifikacje w Los Angeles i kolejne pracowite miesiące. Amerykanin nie chce bowiem opuszczać sezonu halowego. W marcu wystartuje najpierw w mistrzostwach USA, zaś tydzień później w Halowych Mistrzostwach Świata. Obie imprezy odbędą się w Oregon Convention Center, w jego rodzinnym Portland. Pod dachem wystartuje na dystansie 3000 m.
W lipcu zaś czekają go kwalifikacje olimpijskie na 10000 m i 5000 m. Dopiero po nich zdecyduje, jaką taktykę obierze w Rio. - Pozostawiam sobie różne opcje - podkreśla. Finał biegu na 10000 m na igrzyskach odbędzie się 13 sierpnia. Osiem dni później zaplanowano olimpijski maraton. Da się to więc pogodzić, ale Rupp nie wyklucza innego rozwiązania. - Muszę dowiedzieć się, jakie są moje dwie najmocniejsze dyscypliny. To może być 10000 m i maraton. Ale także 10000 m i 5000 m - wyjaśnia.
Warto zaznaczyć, że w ostatnim czasie Rupp zmagał się nie tylko z rywalami, ale także z oskarżeniami o doping. Dziennikarze programu BBC Panorama i niezależnego amerykańskiego portalu ProPublica przedstawili w czerwcu 2015 r. informacje dotyczące Alberto Salazara. Trener został oskarżony o podawanie środków dopingujących swoim podopiecznym. W tym kontekście padło także nazwisko Ruppa. Obaj stanowczo zaprzeczają, jakoby mieli do czynienia z dopingiem. Sprawę bada USADA (Amerykańska Agencja Antydopingowa).
Zobacz video: Kszczot i Swoboda bezkonkurencyjni w Duesseldorfie
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.