Czwartek to tragiczny dzień w dziejach amerykańskiego łyżwiarstwa figurowego. Do feralnego wypadku doszło w Waszyngtonie, gdy samolot American Airlines zderzył się z helikopterem armii. Prezydent USA Donald Trump przekazał, że nikt nie przeżył tej katastrofy. Samolotem podróżowały 64 osoby, a na pokładzie śmigłowca były 3 osoby.
W samolocie znajdowali się m.in. łyżwiarze figurowi, którzy wracali z mistrzostw USA. Wśród ofiar było m.in. sześć osób związanych ze Skating Club w Bostonie. Jego dyrektor ujawnił nazwiska (więcej tutaj). Zginęli m.in. Spencer Lane i jego matka Christine.
Doug Lane, ojciec Spencera, który zginął wraz z matką Christine w katastrofie lotniczej w Waszyngtonie, opowiedział o pasji syna do łyżwiarstwa figurowego. Spencer zaczął swoją przygodę z łyżwiarstwem trzy lata temu, zainspirowany sukcesem Nathana Chena na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Szybko dołączył do krajowego programu, trenując z byłymi mistrzami świata.
- Był fenomenem. Nikt go do tego nie zmuszał. Był kimś, kto kochał to, co robi. Miał naturalny talent, ale jednocześnie pracował nad sobą każdego dnia - wyznał Doug Lane, cytowany przez "Daily Mail".
Państwo Lane zamieszkali w Barrington w stanie Rhode Island. Spencer i jego brat Milo zostali adoptowani z Korei Południowej. Spencer przed katastrofą podzielił się zdjęciem z wnętrza samolotu, które opublikował na krótko przed startem.
- Codziennie jeździł do Bostonu, uczył się w liceum online i był całkowicie pochłonięty łyżwiarstwem figurowym - dodał ojciec, który stracił dwoje ukochanych ludzi.