Finał koszykarek w Londynie można by określić mianem teatru jednego aktora, w rolę którego wcieliła się cała amerykańska reprezentacja. Podopieczne Geno Auriemma zdeklasowały Trójkolorowe, dla których już sam awans do finału był spełnieniem marzeń. - Zrobiliśmy coś naprawdę wielkiego - powiedział po meczu opiekun Amerykanek.
Francuzki jedynie w pierwszej kwarcie były w stanie trzymać dystans do faworyzowanych Amerykanek. Było to jednak spowodowane dość dużą ilością prostych błędów tych drugich. Im dalej w mecz, tym reprezentantki USA grały coraz lepiej, a rozpędzonej maszynie Trójkolorowe nie były w stanie się przeciwstawić, przegrywając ostatecznie różnicą aż 36 oczek.
- To wspaniałe uczucie móc wygrywać kolejne mecze i kolejne złote medale - powiedziała po meczu Candace Parker, która wszystko co ma najlepsze, zostawiła właśnie na finał, w którym zanotowała 21 punktów i 11 zbiórek, będąc najlepszą zawodniczką spotkania. - To był jej spektakularny występ i popis gry - ocenił jej grę Auriemma.
Bez dwóch zdań gwiazdy żeńskiej koszykówki zza wielkiej wody wykonały kawał dobrej roboty, pokazując koszykówkę na totalnie nieosiągalnym poziomie dla żadnej innej reprezentacji. Ich dominacja była niepodważalna, a poziom gry na jaki się wdrapały okazał się wręcz "kosmiczny".
Dla Amerykanek był to 41 mecz wygrany pod rząd na olimpijskich parkietach. Ta wygrana dała reprezentacji USA piąty kolejny złoty medal na Igrzyskach Olimpijskich. - Nigdy nie chcesz być w drużynie, która kończy pewną serię i cieszę się, że nam udało się tą serię podtrzymać - powiedziała na koniec Parker.
USA - Francja 86:50 (20:15, 17:10, 26:12, 23:13)
USA: Parker 21, Bird 11, Taurasi 9, Augustus 8, McCoughtry 7, Moore 6, Fowles 6, Jones 4, Catchings 4, Charles 4, Whalen 3, Cash 3.
Francja: Lawson-Wade 12, Gruda 12, Yaucoubou-Dehoui 8, Dumerc 8, Gomis 4, Ndongue 4, Miyem 2, Beikes 0, Lepron 0, Laborde 0, Godin 0, Digbeu 0.