Powtórka z Pekinu? - zapowiedź meczu USA - Australia

Cztery lata w Pekinie USA i Australia spotkały się na tym samym etapie olimpijskiego turnieju. Wówczas pewnie triumfowali podopieczni Mike'a Krzyzewskiego. Teraz nie powinno być inaczej.

W tym artykule dowiesz się o:

Igrzyska Olimpijskie w Pekinie od początku do końca przebiegały pod dyktando Amerykanów, którzy wygrali wszystkie mecze i pewnie sięgnęli po złoty medal. W ćwierćfinale na ich drodze stanęli Australijczycy, którzy wyraźnie przegrali 85:116.

W środę, w ostatnim starciu mającym wyłonić półfinalistów znów murowanym faworytem są podopieczni Mike'a Krzyzewskiego. USA zakończyło pierwszą fazę rozgrywek z bilansem pięciu zwycięstw i imponującym bilansem małych punktów, który mówi, że każdy mecz gwiazdy z NBA wygrywały ze średnią przewagą 38 punktów! Tak naprawdę tylko w spotkaniu z Litwą Amerykanie musieli nieco więcej się namęczyć, aby pokonać rewelacyjnie tego dnia spisujących się zawodników znad Bałtyku.

Australia zakończyła rozgrywki w grupie B z bilansem 3-2, pokonując jednak silnych Rosjan i tocząc bój do ostatnich minut z drugą w grupie Brazylią. Aussies mieli tyle samo punktów co Hiszpanie.

W Pekinie największym zagrożeniem dla Amerykanów był Patrick Mills, który także i teraz jest najjaśniejszym punktem ekipy z Antypodów, zwłaszcza pod nieobecność Andrew Bogut. Gracz San Antonio Spurs jest drugim najlepszym strzelcem turnieju w Londynie (20,2 pkt).

To jednak najpewniej okaże się niewystarczające na dobrze do tej pory funkcjonującą maszynkę Coacha K. Carmelo Anthony i Kevin Durant są w dobrej formie strzeleckiej, szczególnie z dalekiego dystansu (obaj 60 proc. w rzutach za trzy!), Chris Paul i Deron Williams roztropnie kierują grą zespołu, a gdy jest chwila słabości piąty bieg potrafią włączyć LeBron James czy Kobe Bryant. Amerykanom nie przeszkadza nawet fakt, że do Londynu przyjechali z jednym nominalnym środkowym.

USA nie powinno mieć problemów z pokonaniem Australii, a po zwycięstwie być może zmierzą się z Argentyną, tak samo jak w Pekinie. Czyżby miała powtórzyć się dokładnie taka sama droga USA po złoty medal olimpijski?

USA - Australia / środa, godz. 23:15

Źródło artykułu: