Nie ma innej lekkoatletycznej dyscypliny, która w ostatnich latach jest tak zdominowana przez Polaków. Podczas igrzysk olimpijskich Tokio 2020 Biało-Czerwoni w rzucie młotem sięgnęli po cztery medale. Złote zawisły na szyjach Anity Włodarczyk i Wojciecha Nowickiego, a brązowe wywalczyli Malwina Kopron i Paweł Fajdek.
W konkursie mężczyzn drugi był Eivind Henriksen. Dla Norwega to największy sukces w karierze. Mało tego, ustanowił on nowy rekord życiowy (81,58 m) i po raz pierwszy w zawodach rzucił ponad 80 metrów. To uskrzydliło zawodnika, który stawia przed sobą znacznie wyższe cele.
Henriksen rzucił wyzwanie Nowickiemu i Fajdkowi. Zapowiedział, że podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu 2024 zakończy się dominacja Polaków w rzucie młotem. W Norwegii dyscyplina ta stała się sportem narodowym.
ZOBACZ WIDEO: Złoty medalista zareagował na przydomek nadany przez dziennikarza TVP. "Chciałbym sprostować"
- Czy to cel? Tak, absolutnie. Pozostał mi jeszcze tylko jeden krok, więc naturalne jest myślenie o złotym medalu igrzysk olimpijskich - powiedział w rozmowie z norweską telewizją NRK.
Sam zawodnik wyznał, że teraz jego życie znacząco się zmieniło. Przed wylotem do Tokio był "anonimowym entuzjastą dziwnego sportu, który nie przynosi żadnych korzyści finansowych". Teraz lekkoatletyka jest bardzo popularna w Norwegii.
Czytaj także:
Walczył o medal w Tokio. Teraz zdecydował się na coming out
Biegacze Poland Business Run pomogą polskim paraolimpijczykom z Tokio