"Aniołki Matusińskiego" zakończą kariery po Tokio? "Nie do końca w to wierzę"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Anna Kiełbasińska, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik, Justyna Święty-Ersetic
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Anna Kiełbasińska, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik, Justyna Święty-Ersetic

Czołowe polskie sprinterki tworzące sztafetę 4x400 metrów, Justyna Święty-Ersetic i Iga Baumgart-Witan, mogą zakończyć swoje kariery po igrzyskach olimpijskich w Tokio. W plany zawodniczek nie do końca wierzy trener kadry, Aleksander Matusiński.

W ostatnią niedzielę polska sztafeta 4x400 kobiet tylko potwierdziła swą dominację na Starym Kontynencie. Po brązowym medalu mistrzostw świata, srebrnym medalu halowych mistrzostw świata i złotym medalu mistrzostw Europy, po raz drugi z rzędu sięgnęły po tytuł najlepszej sztafety w halowych mistrzostwach Europy.

Dla Justyny Święty-Ersetic, Igi Baumgart-Witan, Małgorzaty Hołub-Kowalik i Anny Kiełbasińskiej, która dołączyła w Glasgow do składu, najważniejszym celem sezonu są jednak mistrzostwa świata w Dausze. Jednak i ta impreza będzie etapem przygotowań do igrzysk olimpijskich w Tokio.

Okazuje się, że właśnie igrzyska mogą być dla nich ostatnią imprezą w sportowej karierze.

ZOBACZ WIDEO: HME Glasgow 2019. Ewa Swoboda nie była świadoma swojego wielkiego sukcesu. "Myślałam, że jestem 2. albo 3."

"Przegląd Sportowy" cytuje wypowiedzi dwóch naszych sprinterek, które nie chcą deklarować, czy po Tokio będą nadal kontynuowały swoje kariery. - Cieszę się, że w Glasgow obroniłyśmy tytuł, bo kto wie, czy to nie są moje ostatnie mistrzostwa Europy. Za dwa lata w Toruniu będę, ale nie wiem, czy jako zawodniczka - wyznała 30-letnia Baumgart-Witan.

Minister sportu skomentował dobry występ Polaków na HME

- Jeszcze nie wiem, co będzie za dwa lata. Moim celem są igrzyska olimpijskie w Tokio, a potem... Nie chcę składać żadnych deklaracji - dodała cztery lata młodsza Święty-Ersetic.

Obie zawodniczki, oraz Małgorzata Hołub-Kowalik, w ubiegłym roku wyszły za mąż. Trudno więc się dziwić, że myślą też o macierzyństwie. W przypadku sukcesu na igrzyskach, pewnie zdecydowałyby się zakończyć lub zawiesić kariery.

Bardzo spokojnie do słów swoich zawodniczek podchodzi jednak trener reprezentacji Polski kobiet w sztafecie 4x400 metrów, Aleksander Matusiński. Znakomity szkoleniowiec ujawnia wprawdzie, że rozmowy sprinterek na ten temat obiły mu się o uszy, jednak zapewnia, że nic nie jest jeszcze przesądzone.

- Tak, pojawiają się takie hasła, ale ja nie do końca jeszcze w nie wierzę - przekonuje w rozmowie z WP SportoweFakty. - Jest to związane przede wszystkim ze zmęczeniem wynikającym z zakończonego sezonu halowego oraz sukcesem w Glasgow.

Niezwykła przemiana Ewy Swobody

- Gdy potem pojawiają się nowe wyzwania, nowe cele, takie zapowiedzi czasami się zmieniają. Czy zamierzam je jakoś przekonywać do pozostania w sporcie? Na pewno nie. To dorosłe i świadomie kobiety i na pewno uszanuję ich każdą decyzję - zapewnia Matusiński.

Trener kadry jest przekonany, że nawet w przypadku urodzenia dzieci, powrót lekkoatletek do biegania jest bardzo możliwy. - Kariery można kontynuować po urodzeniu dzieci, miejsce dla nich zawsze się na zgrupowaniu znajdzie. Polski Związek Lekkiej Atletyki idzie na rękę w takich sytuacjach - nie ma wątpliwości.

Matusiński przywołuje za przykłady Marikę Popowicz-Drapałę czy jego żonę Tinę, które wróciły do sportu po urodzeniu dziecka.

Teraz nasze sprinterki czeka kilka dni odpoczynku, ale już w poniedziałek wylatują na zgrupowanie do RPA.

Źródło artykułu: