Polka, która do sezonu przygotowywała się poza główną kadrą i z niewielkim stypendium od Urzędu Wojewódzkiego w Rzeszowie (250 złotych), zrobiła ostatnio furorę. Nieznana szerzej zawodniczka weszła do finału ME w Berlinie i niewiele zabrakło jej do medalu. Skończyła rywalizację na piątym miejscu.
Kilka dni po starcie w stolicy Niemiec, Anna Sabat ponownie zmierzyła się z europejską czołówką. W Goeteborgu pojawiły się m.in. brązowa medalista ME 2016 Lovisa Lindh i Brytyjka Shelayna Oskan-Clarke, piąta podczas MŚ 2016. Nasza reprezentantka uporała się z bardziej znanymi biegaczkami i wygrała w czasie 2:01.70.
Słabszy dzień przytrafił się Justynie Święty-Ersetic. Mistrzyni Europy na 400 m nie wytrzymała wysokiego tempa przez cały dystans, osłabła w końcówce i zajęła drugie miejsce z czasem 51,71 s, 1,30 s gorszym od jej znakomitego rekordu życiowego z czempionatu w Berlinie.
Na 3000 m zabłysnęła Matylda Kowal, który zdecydowanie poprawiła rekord życiowy i zajęła trzecie miejsce w mocnej stawce (9:04.03).
Na 400 m wystartowali Rafał Omelko i specjalista od płotkarskiego dystansu, Patryk Dobek. Ten pierwszy przegrał tylko z Brytyjczykiem Rabahem Yousifem (46,66 s), Dobek przybiegł czwarty (47,28 s). Na 800 m kolejny dobry występ finalisty ME, Mateusza Borkowskiego. W Goeteborgu był trzeci z niezłym czasem 1:46.97. Wygrał wicemistrz kontynentu, Szwed Andreas Kramer.
Zmagań na 3000 m z przeszkodami nie ukończył Krystian Zalewski.
ZOBACZ WIDEO Trudne dzieciństwo Sofii Ennaoui. "Samotna matka z dwójką dzieci nie ma łatwo"